Treść strony

101-uncategorised

Wyszukiwarka biletów lotniczych

przelot złożony
1 pasażer
  • Dorośli od 18 lat-1+
  • Młodzież 12-18 lat-0+
  • Dzieci 2-12 lat-0+
  • Niemowlęta do 2 lat-0+
  • Wybierz
Szukaj
  • polska firma
  • 18 lat na rynku
  • 600 000 klientów
  • bezpieczne płatności
  • zawsze korzystne ceny
Tanie loty. Poczuj wolność podróży!

Treść główna

Uncategorised

widok
Wilno to miasto pełne zieleni
Fot. Dreamstime

Wilno to doskonałe miejsce na weekendową podróż sentymentalną, tym bardziej, że dla wielu Polaków jest to miasto urodzenia lub przynajmniej miejsce pochodzenia najbliższych krewnych. Jest to oczywiście związane z niezwykłą historią miasta, które przez kilkaset lat było częścią wielkiego polskiego imperium, a w czasach międzywojennych, w II Rzeczpospolitej stanowiło nawet stolicę województwa. Do dziś zresztą w samym mieście i w okolicach mieszka spora rzesza Polaków i ludzi polskiego pochodzenia. Spośród ponad pół miliona mieszkańców Wilna nasi rodacy i ich potomkowie to niemal 20% (czyli prawie 100 000 ludzi). W latach 30. XX wieku  odsetek Polaków zamieszkałych w tym mieście sięgał około 66% czyli dwóch na trzech Wileńczyków było wówczas naszymi rodakami. Wilno było wtedy jednym z najbardziej kosmopolitycznych miast tej części świata. Mieszkali tutaj Polacy, Litwini, Żydzi, Rosjanie, Białorusini, Niemcy i Ukraińcy. Ślady dawnej świetności i polskości tych terenów wciąż bez trudu można odkryć spacerując ulicami Wilna – to właśnie zdeterminować może trasę naszego weekendowego zwiedzania tego miasta.

Dzień pierwszy

Katedra św. Stanisława
Fot. Dreamstime

Pierwszy dzień zwiedzania warto poświęcić spacerom i zwiedzaniu największej starówki w Europie Środkowej wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1996. Jej powierzchnia wynosi aż  340 hektarów, więc nie ma szans na nudę. Na początku jednak udajmy się w jedno z najważniejszych dla Polaków miejsc w Wilnie – nekropolię na Rossie. Jest to jeden z polskich narodowych cmentarzy.Utworzony pod koniec XVIII wieku, obecnie ma powierzchnię około 10 hektarów i stanowi punkt obowiązkowy podczas zwiedzania tego miasta. Tutaj, jak nigdzie indziej w Wilnie poczuć można, jak  wciąż bardzo polskie jest to miasto i jak wiele pamiątek po przynależności do naszego kraju można tu znaleźć. Znajdują się tu pomniki wielu ważnych i zasłużonych dla Polski Wileńczyków. Najważniejszy jest z pewnością grób matki Józefa Piłsudskiego – Marii oraz urna z sercem Marszałka.  Niedaleko cmentarza znajduje się symbol Wilna, Ostra Brama – ostatni z istniejących fragmentów murów miejskich Wilna, budowla wzniesiona w stylu gotyckim na początku XVI wieku, która obecnie stanowi symboliczną granicę starego miasta. Najważniejszym elementem tej budowli jest dziś kaplica z obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Pochodzi on z XVII wieku i uznawany jest za cudowny, każdy Polak z pewnością o nim słyszał, ponieważ wspomniany jest on w Inwokacji  „Pana Tadeusza”. Obraz jest spory (200 x 165 cm), więc doskonale widoczny w oknach kaplicy i już z daleka wita odwiedzających wileńską starówkę. Stąd warto skierować się w stronę wspaniałego gotyckiego kościoła pod wezwaniemśw. Anny. Zabytek jest jednym z symboli Wilna; ze względu na niewielkie rozmiary nie przytłacza zwiedzających, a jedynie ich zachwyca.  Wnętrze jest wyposażone wyjątkowo skromnie i stanowi ogromny kontrast dla zdobnej, niesamowitej elewacji.

Niedaleko znajduje kampus uniwersytecki. Kilkanaście wspaniałych, zabytkowych budynków składa się na naukowe centrum Litwy. Uniwersytet Wileński, jedna z najstarszych szkół wyższych w Europie Środkowej, został utworzony przez Stefana Batorego w XVI wieku. Wąskimi uliczkami pośród dachów z czerwonej dachówki docieramy po chwili do pobliskiego Pałacu Prezydenckiego, który w dawnych wiekach był rezydencją tutejszych biskupów, a od 1997 roku jest siedzibą głowy państwa litewskiego. Do dziś zachował się wspaniały wystrój wnętrz tego klasycystycznego gmachu, jednak ze względu na jego obecną funkcję nie można go zwiedzać. Warto jednak poświęcić chwilę by podziwiać go chociaż z zewnątrz. Po drodze możemy również zadać sobie trud i wdrapać się na na Basztę Giedymina. Roztacza się z niej widok na całe stare miasto, na dodatek wieża znajduje się w samym sercu Wilna. Stamtąd jedynie kilka kroków dzieli podróżnego od Bazyliki Archidiecezjalnej – najwspanialszego i najważniejszego kościoła w stolicy Litwy. Wprawdzie kościół sięga swoją historią II połowy XIII wieku, jednak jego obecny kształt to efekt przebudowy w duchu klasycystycznym jaka miała tu miejsce w XVIII wieku. Podobnie jak wiele innych budynków w okolicy, jest to dzieło Wawrzyńca Gucewicza, jednego z najwybitniejszych wileńskich architektów. Niedaleko od Bazyli Archidiecezjalnej znajduje się jeszcze jeden interesujący obiekt, kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła. Świątynia ta uznawana jest za arcydzieło barokowego wzornictwa. Pełne przepychu, kapiące złotem i bardzo rozbudowane dekoracje przykuwają wzrok, a ciekawa historia obiektu zainteresuje każdego. Kościół powstał w XVII wieku jako wotum hetmana Michała Kazimierza Paca za cudowne ocalenie. Przebogate wnętrze z pięknymi zdobieniami powoduje, że mimo położenia nieco na uboczu, poza głównymi traktami pieszymi miasta, kościół ten jest chętnie odwiedzany przez turystów. Wewnątrz podziwiać można oryginalne malarstwo iluzoryczne Michelangelo Palloniego, a także wspaniałe stiuki i sztukaterie w kolorze białym. Ostatnią świątynią na trasie sobotniego zwiedzania Wilna będzie Cerkiew św. Ducha wybudowana na początku w XX wieku w stylu nawiązującym do baroku, która również zaliczana jest do najważniejszych atrakcji turystycznych Wilna. Wspaniały ikonostas zasłaniający ołtarz oraz przechowywane tutaj relikwie czczonych w prawosławiu świętych (Jana, Antoniusza i Eustachego) dowodzą, że nie jest to tylko punkt na mapie wycieczek po mieście lecz również prężny ośrodek kultu religijnego.

Każdy turysta przebywający w Wilnie po raz pierwszy postanawia wrócić do tego miasta, by poświęcić dzień lub dwa na zwiedzenie każdego z kilkudziesięciu kościołów tego miasta. I trzeba przyznać, że są to budowle niezwykłe – piękne i dostojne wnętrza, niebosiężne elewacje i wspaniałe dekoracje osiągające wyżyny sztuki zdobniczej nie pozwalają o sobie zapomnieć. Tym bardziej, że ludność dawnego Wilna wielką wagę przywiązywała do swoich kościołów, ich architektury i wystroju, tak że do dziś zachwycają one wszystkich odwiedzających.
Sobotni wieczór warto poświęcić natomiast na swobodne spacery pośród wąskich uliczek Zarzecza - najważniejszej artystycznej dzielnicy w Wilnie, którą niektórzy porównują nawet do paryskiego Montmartre. Turysta znajdzie tutaj zarówno urokliwą architekturę z ciasnymi, wyłożonymi brukiem uliczkami, jak i kluby czy kawiarnie, w których można odpocząć i się rozerwać. Często odbywają się tu różnorodne koncerty, a w pobliskich galeriach kupić można oryginalne pamiątki z podróży do Wilna. Jest to doskonałe miejsce na relaks po intensywnym, wielogodzinnym zwiedzaniu.

Dzień drugi

centrum
Nowoczesne centrum nocą
Fot. Dreamstime

Po nocy spędzonej w hotelu nabieramy sił do dalszego zwiedzania. Można pozostać w samym Wilnie, jednak korzystając z okazji warto wybrać się do pobliskiego miasteczka Troki oddalonego o około 30 kilometrów. Tam na podróżnych czeka wspaniały zamek, wyjątkowo atrakcyjna (szczególnie w letnich miesiącach) perspektywa kąpieli w okolicznych jeziorach (których jest tu ponad 30), jako że Troki leżą w obrębie Pojezierza Wileńskiego oraz unikatowe zabytki. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że Troki są znacznie mniej zatłoczone i turystycznie eksploatowane niż Wilno, tak że nawet w szczytowym okresie sezonu wypoczynkowego można poczuć kameralny klimat tego niewielkiego miasteczka o bogatej historii. Warto wspomnieć, że położona po sąsiedzku wieś Stare Troki była w średniowieczu stolicą całej Litwy i do tej pory zachowało się tam wiele zabytków świadczących o jej dawnej potędze, spośród których najważniejszy jest z pewnością Stary Zamek. Najważniejszym zabytkiem w samych Trokach jest tzw. Zamek na wodzie – usytuowany na Wyspie Zamkowej, na jeziorze Galwe rozbudowany zespół zabytkowej architektury obronnej i reprezentacyjnej jest jedną z litewskich pereł budownictwa. Wzniesiony w kilku etapach, w XIV i XV wieku zamek nazywany jest niekiedy małym Malborkiem, a ceglane przysadziste bryły górują nad okolicą.

W Trokach zobaczyć można jeszcze kilka innych interesujących budowli, przede wszystkim  należących do architektury sakralnej. Kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny wzniesiony został już na początku XV wieku z inicjatywy Wielkiego Księcia Litewskiego Witolda. Do czasów współczesnych z dawnej budowli zachowało się jedynie prezbiterium, ale w przypadku tego obiektu to nie architektura jest najważniejsza. W ołtarzu głównym tego kościoła znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej Trockiej z Dzieciątkiem. Namalowane w stylu bizantyjskim na miedzianej blasze dzieło prawdopodobnie stanowiło prezent chrzcielny dla Księcia litewskiego Witolda i od 1718 roku, kiedy został koronowany(Matka Boska Trocka jest patronką Litwy). Poza tym w Trokach warto odwiedzić prawosławną Cerkiew Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy, wybudowaną w połowie XIX wieku. Wewnątrz skromnej, dwuwieżowej świątyni zachował się przedwojenny ikonostas oraz oryginalne ołtarze. Na koniec pobytu w Trokach zostawmy sobie prawdziwy unikat – jedną z uliczek zamieszkaną przez specyficzna grupę etniczno – religijną nazywaną Karaimami, liczącą jedynie około 2000 osób na całym świecie. Można tam zobaczyć ciąg ich tradycyjnych domów z trzema oknami, spróbować specyficznej kuchni tej dziwnej wspólnoty wywodzącej się z judaizmu, a także, przy odrobinie szczęścia, zobaczyć ich świątynię nazywaną kienesą, którą wzniesiono w XVIII wieku. W Europie funkcjonuje obecnie jedynie 5 kines karaimskich, więc jest to nie lada gratka. Taki właśnie spacer, okraszony dodatkowo zwiedzaniem przydrożnych kramików i poszukiwaniem polskich akcentów w Trokach, pomoże nam poznać niezwykłą różnorodność tego miasteczka. Niestety weekend powoli dobiega końca i trzeba wracać do Wilna by stamtąd wybrać się z powrotem do domu. Niesamowite doświadczenia będące naszym udziałem w trakcie krótkiego weekendu z pewnością długo pozostaną w pamięci, a niedosyt spowoduje, że szybko będziemy chcieli tutaj powrócić i dokładniej poznać Wileńszczyznę.

Komunikacja

Po Wilnie można przemieszczać się korzystając z różnych opcji publicznego transportu, taksówek, prywatnych busów oraz oczywiście wynajętego albo własnego samochodu. Koszt komunikacji zbiorowej (autobusy i trolejbusy) kształtuje się na poziomie około 2 lt za jednorazowy bilet, około 4 litów za bilet 24-godzinny oraz około 10 litów za bilet trzydniowy, który jest idealnym rozwiązaniem na czas weekendowego wyjazdu do Wilna. Taksówki oczywiście są znacznie droższe.

Gdzie spać?

Wilno ma dość rozbudowywaną sieć miejsc noclegowych. Oczywiście jest to związane ze stołecznym charakterem tego miasta, nie bez znaczenia pozostają jednak również jego walory turystyczno – sentymentalne. Hoteli klasyfikowanych w rankingu gwiazdek jest w Wilnie ponad 80, poza tym znaleźć tu można: schroniska, hostele, pensjonaty i kwatery prywatne o różnym standardzie i cenach. Zależnie od lokalizacji i oferowanych warunków, ceny znacząco się różnią, jednak w każdym przypadku trzeba na każdy nocleg przeznaczyć co najmniej 40 – 50 złotych przy rezerwacjach jednoosobowych i nieco mniej w przypadku większych pokoi. Dotyczy to noclegu w hotelu dwugwiazdkowym lub młodzieżowym schronisku. Jeśli komuś zależy na wyższym standardzie, to na każdy nocleg powinien przeznaczyć od 80 do ponad 200 złotych. Amatorzy prawdziwego luksusu muszą się przygotować na wydatek rzędu 200 – 700 złotych za noc – tyle właśnie kosztują w Wilnie noclegi w hotelach pięciogwiazdkowych. Ogólnie rzecz biorąc, przy rozsądnym gospodarowaniu budżetem na noclegi dla dwóch osób w weekend powinno wystarczyć około 200 – 300 złotych.

Ile kosztuje zwiedzanie?

Ceny podane w walucie litewskiej – przelicznik to około 1 lit – 1,2 złotego.

Parking – od 2 lt / h.
Obiad – ok. 20 lt / os.
Chleb – ok. 2 lt.
Bułka – od. 0,3 lt.
Piwo – od 1 lt.
Zamek w Trokach – 10 lt /os.

Kiedy wszyscy wokół wybierają się w podróż do ciepłych krajów, my skierujmy się ku Skandynawii. Dokładniej rzecz ujmując, odwiedźmy najstarszą stolicę wszystkich skandynawskich krajów czyli norweskie Oslo. W 1048 roku założył je król Harald III Surowy i od tamtych czasów nieprzerwanie jest perłą w koronie norweskich grodów. Bez wątpienia jedno z najpiękniejszych europejskich miast, wyróżnia się niezwykłym porządkiem, gościnnością mieszkańców oraz... wysokimi cenami. Wybierając Oslo na cel swojej weekendowej podróży trzeba więc przygotować się na spore wydatki. Mimo to bezsprzecznie warto! Oslo łączy w sobie najlepsze cechy spokojnego, norweskiego miasta i wielkiej metropolii (choć tak naprawdę zamieszkuje je zaledwie nieco ponad 580 tysięcy osób – ta liczba i tak stanowi 10% mieszkańców Norwegii). Charakterystyczna dla miasta jest swoista mieszanka nowoczesnej, awangardowej architektury ze starszymi, dostojnymi budowlami. Do tego muzea, teatry, galerie... Jeżeli chcemy poznać północ Europy, Oslo zapewni nam możliwość zapoznania się z czystą esencją Skandynawii.

Dzień pierwszy

ratusz
Budynek Ratusza - jeden z symboli miasta
Fot. Dreamstime

Wschodzi słońce, a więc trzeba wstawać. Oslo jest prawdziwym rajem dla turystów: jest tu tak dużo rzeczy do obejrzenia, że warto poddać je wstępnej selekcji, by wybrać te najbardziej interesujące. Poniższa propozycja jest zupełnie subiektywna, nie trzeba ściśle się jej trzymać. Zacznijmy tradycyjnie: od Pałacu Królewskiego. Zbudowany w latach 1824 – 1848, wciąż stanowi rezydencję rodziny królewskiej. Z racji tego podziwiać można go raczej z zewnątrz. Niestety, wejść do środka możemy tylko w okresie letnim, zwykle od końca czerwca. Pewnym pocieszeniem będzie zapewne spacer po pałacowym ogrodzie. Bardzo ważnym miejskim zabytkiem jest twierdza Akershus, z której słynie Oslo. Twierdza pochodzi z XIII wieku i rzeczywiście, jest typową budowlą średniowieczną. Mocne, grube mury i wieże sprawiły, że nikomu nigdy nie udało się jej zdobyć. Próbowano przez lata niezliczoną ilość razy. Ostatnimi pechowcami były wojska hitlerowskich Niemiec podczas II wojny światowej. W Akershus znajdują się ponadto muzea, w których możemy zapoznać się z norweskim uzbrojeniem. Twierdzę wybrano również na mauzoleum norweskiej rodziny królewskiej. Przenieśmy się trochę w kierunku nowszej historii i zobaczmy ratusz. Został on oddany do użytku dopiero w 1950 roku, ale wcale nie przypomina potworków architektonicznych powstałych w tym okresie w Polsce. To właśnie w ratuszu odbywa się ceremonia rozdania nagród Nobla, dlatego należy on do najpopularniejszych i najchętniej odwiedzanych przez turystów atrakcji w mieście. Jeżeli już jesteśmy w tematyce, to kolejną atrakcją niech będzie Centrum Pokoju Nobla. To właściwie swego rodzaju muzeum dotyczące historii wszystkich laureatów tej prestiżowej nagrody. Oprócz tego sporo uwagi poświęcono także samemu fundatorowi, Alfredowi Noblowi. Centrum zabiega o uwagę zwiedzających przy pomocy najnowszych technologii: filmów i multimedialnych prezentacji. Miłośnicy historii najnowszej powinni wstąpić do Norges Hjemmefrontmuseum (czyli Muzeum Norweskiego Ruchu Oporu). Znajdziemy w nim dokumentację pięciu lat okupacji kraju przez wojska niemieckie. Nieco szersze pole do popisu ma Muzeum Miejskie. Przedstawiono w nim całą, sięgającą już niemalże 1000 lat historię miasta. Znajduje się tutaj ponadto największa kolekcja obrazów w całym kraju. Na pierwszy dzień tyle atrakcji chyba wystarczy. Teraz możemy wrócić do hotelu i odetchnąć, albo rzucić się w wir norweskiego życia nocnego...

Zabawa

Po powrocie z Oslo z pewnością zatęsknimy do szalonej zabawy w tutejszych klubach. Lokale w Oslo stoją na najwyższym poziomie. Panuje w nich także znacznie wyższy poziom kultury niż w Polsce czy w Wielkiej Brytanii. Ogólnie rzecz biorąc, Norwegowie mogą być z siebie dumni. Jeżeli cenimy jazz, nie zapominajmy że w Norwegii należy on do najpopularniejszych gatunków muzycznych. Wstąpmy więc do Blå (Brenneriveien 9 c), jednego z najbardziej ulubionych miejsc  tutejszych miłośników jazzu. Często odbywają się tu koncerty, a atmosfera jest niezwykła. Najpopularniejszym klubem gejowskim jest London Pub (CJ Hambros plass 5), działający już od 30 lat. Heteroseksualni goście również są mile widziani. Frascati Bar (Stortingsgata 20) to przyjemny lokal w centrum miasta, szczęśliwym trafem omijany przez nastolatków. Oczywiście jest tu także coś dla miłośników rocka. Oslo ma swoje Hard Rock Cafe (Karl Johans gate 45). Oprócz dobrej muzyki i koncertów klub oferuje także smaczne jedzenie.

Dzień drugi

Nowa Opera w Oslo
Fot. Dreamstime

Drugiego dnia spróbujmy dokończyć historyczne wędrówki i poznać nieco nowsze oblicze Oslo. Najpierw warto więc obejrzeć Katedrę. Zbudowana w 1697 roku nie jest być może najbardziej imponującą świątynią świata, ale mimo to najważniejszą w mieście. Teraz jeszcze tylko wycieczka na półwysep Bygdøy by obejrzeć Vikingskipshuset, to znaczy Muzeum Łodzi Wikingów. Niektóre z eksponatów liczą sobie nawet ponad 1000 lat! Naprawdę zaskakujące jest, ile mogły wytrzymać te średniowieczne konstrukcje. Oprócz tego obowiązkowym punktem programu jest wizyta w Muzeum Muncha. Edvard Munch, twórca słynnego obrazu „Krzyk” należy do grona najsłynniejszych norweskich artystów. Kolejne interesujące miejsce to Muzeum Historii Naturalnej, które dzieli się na kilka sekcji. Dla zwiedzających dostępna jest więc część paleontologiczna, zoologiczna, geologiczna oraz ogród botaniczny. W Oslo jest znacznie więcej wartych uwagi muzeów. Należą  do nich Muzeum Henryka Ibsena (autor m.in. „Dzikiej Kaczki”), Muzeum Kon – Tiki, Muzeum Nauki i Technologii czy Muzeum Tramwajów. Każdy może wybrać coś dla siebie, o ile oczywiście starczy na to czasu. Chyba najbardziej imponującym budynkiem w nowoczesnym Oslo jest Opera. W 2008 roku zdobyła nawet nagrodę dla najlepszej budowli tego typu. Opera jest naprawdę monumentalną konstrukcją: zaprojektowana tak, by przypominać statki, lśniąca i ogromna (38,500 m² i 1,1 tysiąca pomieszczeń, w tym trzy sceny). Otwarcie Opery 12 kwietnia 2008 uświetniły takie osobistości, jak Angela Merkel i Królowa Danii. Na pewno warto zajrzeć także do parku Vigeland, atrakcji odwiedzanej przez ponad milion turystów każdego roku. W parku znajduje się ponad 200 rzeźb z brązu, granitu i stali wykonanych przez Gustav Vigelanda. Na zakończenie wycieczki i pobytu w Oslo warto jeszcze zajrzeć do Parku Rozrywki TusenFryd. Do najciekawszych atrakcji należą SpeedMonster, kolejka, która potrafi rozpędzić się w 2 sekundy do blisko stu kilometrów na godzinę i SuperSplash (najwyższy i najbardziej stromy spadek do wody na świecie). Oprócz tego jest tu basen, boisko do siatkówki i wiele innych atrakcji. Zwłaszcza najmłodsi będą zachwyceni.

Jak dojechać?

park_vigelanda
Rzeźby w Parku Vigelanda
Fot. Dreamstime

Coraz więcej przewoźników otwiera nowe połączenia z polskich miast do norweskiej stolicy. Do Oslo możemy się dostać za pomocą samolotów Lufthansy, SAS, Norwegian, WizzAir i Centralwings. W ofercie linii lotniczych są loty z Warszawy, Gdańska, Krakowa i Wrocławia. Taka opcja przedstawia się korzystnie zarówno cenowo, jak i czasowo. Lot do Oslo z Polski trwa przeciętnie około dwóch godzin. Ceny? Jeżeli trafimy na promocję, możemy polecieć nawet za kilkadziesiąt złotych. Jeśli nie, standardowa cena lotu to około 200 złotych w jedną stronę. Pamiętajmy, że zazwyczaj przewoźnicy oferują promocyjne ceny tylko na loty w dni powszednie. Inną opcją, choć słabo opłacalną, jest skorzystanie z oferty przewoźników autokarowych (np. Eurobus, Orbis). Przeciętna cena przejazdu w obie strony wynosi ponad 600 złotych. W cenę wliczony jest zazwyczaj także prom. Oczywiście mieszkańcy polskiego wybrzeża mogą wybrać kolejną opcję: prom do Szwecji lub Danii, a stamtąd dalsza podróż samochodem. Podróż pociągiem mogłaby być dobrą opcją, gdyby nie fakt, że do Norwegii trzeba jechać przez Niemcy, Danię i Szwecję. Taka trasa znacznie wydłuża podróż. Najlepszą propozycją jest więc bezkonkurencyjny samolot.Na lotnisku
Oslo jest obsługiwane przez trzy lotniska: Oslo Torp, Oslo Gardermoen i Oslo Rygge. Największe znaczenie dla obsługi połączeń międzynarodowych ma to drugie, położone 48 kilometrów od granicy miasta. Rocznie obsługuje ponad 20 milionów podróżnych! Takie tłumy sprawiają, że chce się jak najszybciej z niego wyrwać. Najprostszym rozwiązaniem byłoby złapanie taksówki, których niemało czeka przed lotniskiem. Jednak to także najdroższe wyjście. Zamiast tego, lepiej chyba skorzystać z usług szybkiej kolei miejskiej, która dojeżdża aż do lotniska. Specjalna linia kursuje co 10 minut, dlatego nie będziemy zbyt długo czekać. Za przejazd zapłacimy około 170 koron. Oprócz tego do naszej dyspozycji oddano autobusy oraz wypożyczalnie samochodów. Nawet przy największym przepełnieniu turystami nie będziemy więc musieli się głowić nad sposobem opuszczenia lotniska.

Hotele

Jak już wspomniano, Oslo nie należy do najtańszych miast Europy. W 2009 roku zdobyło sobie nawet mało zaszczytny tytuł najdroższego miasta świata. Nie ma obaw, istnieją sposoby by uniknąć zrujnowania portfela już przy  rezerwacji noclegu. Na szczęście w Norwegii istnieje długoletnia tradycja hostelowa, więc grzechem byłoby nie skorzystać z ich oferty. Nawet to nie jest jednak opcją dla oszczędnych: noc w czteroosobowym pokoju w hostelu oznacza konieczność wydania 100 złotych za osobę. Jednym pocieszeniem w tej sytuacji jest fakt, że standard obiektów hotelowych stoi na naprawdę wysokim poziomie. To, co w Norwegii nazywamy hostelem nie ma nic wspólnego z większością hosteli w Polsce. Do grona najpopularniejszych w Oslo należą Anker Hostel (Storgata 55) oraz Haraldsheim Youth Hostel (Haraldsheimveien 4). Dużą zaletą tego pierwszego jest położenie w ścisłym centrum miasta. Inne hostele w Oslo, z wyjątkiem Perminalen (Øvre Slottsgate 2), leżą raczej na obrzeżach. Godny uwagi jest również Oslo Budget Hotel leżący tuż przy stacji kolejowej. Jednak uważajmy! W wielu hostelach musimy dodatkowo zapłacić za pościel, niczym w polskich schroniskach górskich. Jeśli mamy więcej do wydania, otwiera się przed nami cały szereg nowych możliwości. Norweska stolica słynie bowiem z doskonałej jakości obiektów hotelowych każdej klasy. Możemy nawet poczuć się przez chwilę jak nobliści, jeśli zdecydujemy się zatrzymać w Grand Hotel Oslo. To w nim nocują laureaci tej nagrody po ceremonii. Ceny w luksusowych hotelach sięgają jednak niebotycznych sum – nawet 8 tysięcy koron za noc w ekskluzywnym apartamencie.

Jedzenie

Tyle wrażeń, emocji... Męczący dzień sprawia, że każdy staje się głodny! W takim razie, po zostawieniu bagażów w hotelowym pokoju warto wyruszyć do miasta, by „upolować” coś na ząb. W Oslo znajdziemy restauracje serwujące dania wszystkich kuchni świata. Na początek można skosztować przysmaków charakterystycznych dla Norwegii. Zwykle są to proste, ale smaczne dania. Bardzo popularne są ryby w najróżniejszej postaci. Jeśli mamy ochotę na odrobinę ekstrawagancji, wówczas czeka na nas kotlet z renifera. Najpopularniejszą przystawką jest natomiast bezdyskusyjnie gravlaks (rodzaj marynowanego łososia). Oprócz tego pyszne sery, wyśmienite słodycze i glögg do popicia – oto norweska kuchnia w wielkim skrócie.  Ceny w restauracjach także nie są niskie, choć nie dobijają do tak wysokiego pułapu jak noclegi. Bez 100 koron nie ma jednak po co wybierać się na obiad, nawet do najtańszego lokalu.

Oslo Pass

Kupno takiej karty to właściwie konieczność, jeśli zależy nam na tym, by podczas pobytu w Oslo nieco zaoszczędzić. Dzięki Oslo Pass dostajemy możliwość nielimitowanego korzystania ze środków komunikacji miejskiej, darmowy wstęp do muzeów i zabytków i bezpłatne parkowanie. Oprócz tego karta pozwala na otrzymywanie zniżek w wypożyczalniach samochodów i parku rozrywki TusenFryd. Istnieje kilka rodzajów karty, które różnią się czasem ważności. Tym samym możemy kupić kartę ważną 24, 48 albo 72 godziny. Akurat na weekendowy wypad! Ceny wynoszą od 230 do 430 koron dla dorosłych i od 100 do 160 koron dla dzieci do 15 roku życia. Oslo Pass można odebrać w każdym punkcie informacji turystycznej (przy stacji kolejowej, ratuszu oraz w porcie).

Ile to kosztuje?

Przelot: ponad 400 złotych w jedną stronę (bez promocji).
Nocleg: minimum 200 koron za noc w pokoju wieloosobowym, bez pościeli i śniadania.
Obiad: od 100 koron za drugie danie.

Zwiedzanie:
Muzeum Historii Naturalnej: 50 koron.
Park TusenFryd: od 210 koron.
Muzeum Łodzi Wikingów: 60 koron.
Muzeum Kon–Tiki: 60 koron.

Karta Oslo Pass (przejazdy i wstęp do muzeów): od 100 do 430 koron.

Managua_Panorama
Fot. Wikipedia

Managua to największe miasto w Nikaragui – spis powszechny z roku 1995 wykazywał, że w mieście mieszka 864 200 ludzi, jednak obecnie szacuje się ze miasto jest domem dla co najmniej 1 850 000 obywateli i stanowi dom dla 30% mieszkańców kraju. Oznacza to, że co trzeci Nikaraguańczyk mieszka w stolicy swojego kraju.


Nazwa miasta wywodzi się od słów "Mana-ahuac ", które w indiańskim języku Nahuatl oznaczają “graniczący z wodą ” lub “otoczony przez wodę”. Jest to związane z położeniem Managui nad brzegiem jeziora o tej samej nazwie, drugiego co do wielkości w Nikaragui.


Rejon południowego wybrzeża, na którym obecnie leży miasto Managua, był zasiedlony co najmniej 6000 lat temu – dowodem na to są pozostałości sztuki i rzemiosła prehistorycznych Indian oraz odciśnięte w miękkim wulkanicznym tufie ślady stóp rodowitych mieszkańców tych ziem. Dla cywilizowanego świata historia Managui rozpoczyna się jednak dopiero wiele wieków później – w 1844 roku osada otrzymała prawa miejskie, a kilka lat później po zniszczeniu Granady stała się ona stolica kraju.


Niestety zlokalizowana w rowie tektonicznym, w pobliżu aktywnych wulkanów, a na dodatek niedaleko wybrzeża na wąskim paśmie lądu pomiędzy dwoma oceanami Managua nie miała szczęścia. Wielokrotnie w ciągu około 170 lat istnienia obecna stolica Nikaragui była niszczona przez siły natury – w 1931 oraz w 1972 roku nawiedziły ją potężne trzęsienia ziemi niszczące większość zabudowań, tak że obecnie miasto nie może poszczycić się właściwie żadnymi zabytkami. W sumie katastrofy te pochłonęły około 12 - 15 tysięcy istnień ludzkich, a straty materialne były ogromne – niech punktem odniesienia stanie się fakt, że drugie trzęsienie ziemi było jednym z najsilniejszych w historii kraju, a w jego wyniku zniszczeniom uległo około 90% zabudowy. Oprócz trzęsień ziemi stolicy Nikaragui zagrażały również w historii poważne pożary w latach 1885 i 1936 oraz powodzie, z których najtragiczniejsza miała miejsce w 1876.  Poza tym w związku z położeniem kraju w rejonie występowania huraganów Managua zagrożona jest również tego typu katastrofami, które w ostatnich kilku dziesięcioleciach mocno przybrały na sile. Zupełnie niedawno, bo w roku 1998 podczas huraganu Mitch wody pobliskiego jeziora w ciągu 5 dni podniosły się o około 3 metry zalewając nisko położone osiedla nadbrzeżne i niszcząc znajdujące się tam domy.


Mimo niesprzyjających warunków środowiskowych Managua pozostaje najważniejszym ośrodkiem gospodarczym, kulturalnym i finansowym w kraju. Zlokalizowane tu są wszystkie najważniejsze instytucje rządowe a także liczne fabryki  i zakłady produkcyjne, a nawet rafineria ropy naftowej. Miasto umiejscowione jest wprost idealnie jeśli chodzi o względy komunikacyjne – z jednej strony znajduje się blisko Oceanu Spokojnego i portu Puerto Somoza, poza tym położenie nad dużym jeziorem powoduje, że poprzez system rzek miasto połączone jest również z Morzem Karaibskim. Poza tym Managua leży na trasie autostrady panamerykańskiej, co oznacza, że właściwe z każdego miejsca obu Ameryk można tutaj dotrzeć bez większego problemu. W okolicach Managui znajduje się również międzynarodowy port lotniczy im. Augusto C. Sandino, który w każdym roku obsługuje ponad milion pasażerów.


Większość turystów poświęca temu miastu ledwie kilka chwil i rusza w dalszą drogę kierując się do bardziej atrakcyjnych turystycznie miejscowości, ponieważ stolica Nikaragui raczej nie może zapewnić pięknej architektury ani niesamowitych atrakcji, jednak jest to stolica kraju i z pewnością warto poświęcić jej więcej czasu niż tylko przelotne spojrzenie z okien autobusu.


Managua może nie jest perłą kolonialnej architektury, jednak biorąc pod uwagę historię miasta i wyjątkowego pecha do naturalnych katastrof nie można było się tego spodziewać. To jednak właśnie tanie loty do Managui pozwolą podróżnikowi zapoznać się z prawdziwą Ameryką Łacińską. Wszystko tutaj miesza się jak w tyglu, ludzie są naturalni, a ich kultura nie jest skażona komercjalizacją. Dlatego właśnie warto podróżować właśnie do tego miasta – tanie bilety lotnicze do Managui pozwolą turystom poczuć prawdziwy klimat Ameryki Południowej.

W mieście nie ma zbyt wiele hoteli, ponieważ duża cześć gości odwiedzających miasto decyduje się nocować w bardziej malowniczych i tańszych hotelach w okolicach wybrzeża jeziora. W samym mieście hoteli jest kilkadziesiąt, a ceny między nimi niezależnie od standardu czy lokalizacja generalnie mieszczą się w granicach 50 – 100 euro za noc w pokoju jednoosobowym, przy czym nieco taniej jest w gorszych hotelach, a nieco drożej w lepszych, co wydaje się być oczywiste. Najwięcej jest oczywiście hoteli o przeciętnym standardzie, czyli trzy i czterogwiazdkowych, zdecydowaną mniejszość stanowią natomiast obiekty dwugwiazdkowe oraz pięciogwiazdkowe, jednak i jedne i drugie znajdują się w Managui, tak że podróżnik może wybierać spośród naprawdę wielu opcji noclegowych

Managua Pomnik
Fot. Flickr

Katedra pw. Niepokalanego Poczęcia
Katedra nazywana jest obecnie najczęściej po prostu Nową Katedrą w odróżnieniu od świątyni zniszczonej w wyniku jednego z trzęsień ziemi w Managui. Zaprojektował ją architekt Ricardo Legorreta, a inauguracyjna msza odbyła się tu w 1993 roku. W turystach i mieszkańcach miasta katedra wzbudza mieszane uczucia – jedni twierdzą że bryła budynku jest nieciekawa i nudna, inni uważają ją za ładną. Latynoskim wiernym przeszkadzał też fakt, że świątynia jest wyniosła i szara – przyzwyczajeni do kolorowych kościołów bajecznych elewacji nie mogli się pogodzić z monumentalnymi szarymi ścianami betonu. Obecnie jednak Nowa katedra jest jednym ze znaków rozpoznawczych miasta i zwiedzając Managuę nie można

Momotombo
Stratowulkan położony w pobliżu stolicy Nikaragui, na północnym brzegu jeziora Managua. Jego wysokość to około 1300 m. n. p. m., regularna sylwetka tego wulkanicznego stożka stała się jedną z wizytówek kraju. Przy okazji warto wspomnieć, że biorąc pod uwagę geologię wulkan Momotombo jest wyjątkowo młody – jego wiek naukowcy szacują na około 4500 lat. Oznacza to, że pierwotni tutejsi Indianie osiedlali się tu już 1500 lat przed jego powstaniem. Dla pierwotnej społeczności powstanie stożka musiało być prawdziwym szokiem. Ostatnia zanotowana erupcja Momotombo miała miejsce w 1905 roku, więc nie stanowi on zagrożenia dla okolicy, jednak  w XVII wieku wybuch tego wulkanu zniszczył leżącą nieopodal osadę Leon. Obecnie można wybrać się na wycieczkę na szczyt wulkanu by z góry podziwiać rozległą panoramę jeziora Managua oraz innych pobliskich stożków wulkanicznych.

Jezioro Managua
Drugie co do wielkości jezioro w Nikaragui zajmuje powierzchnię ponad 1000 kilometrów kwadratowych, niestety w związku z działalnością fabryki fotograficznej Kodaka jego wody zanieczyszczone są rtęcią, poza tym na jego brzegach położonych jest kilka dużych miast, które częściowo lub w całości odprowadzają swoje ścieki do jeziora. Aby zapobiec katastrofie naturalnej na ogromną skalę w latach 2004 – 2007 rząd niemiecki finansował inwestycje mające na celu stworzenie potężnej oczyszczalni ścieków obsługującej stolicę Nikaragui. Okresowo jezioro Managua połączone jest poprzez rzekę Tipitapa z sąsiednim jeziorem Nikaragua, a poprzez nie z Morzem Karaibskim.

Prehistoryczne ślady stóp
W Managui znajduje się muzeum plenerowe, gdzie można zobaczyć odciski stóp prehistorycznych Indian, które kilkunastoosobowa grupa zostawiła przechodząc po błotnistym wulkanicznym popiele. Są to najstarsze odkryte w okolicach jeziora Managua ślady dawnych mieszkańców tych terenów. Ślady odkryte zostały przypadkowo przez robotników budowlanych w 1874 roku. W II połowie XX wieku w pobliżu wybudowano budynki muzealne oraz badawcze, które mają pomóc chronić ten unikalny ślad prehistorycznej ludzkiej obecności.

Stadion Narodowy im. Dennisa Martíneza
Stadion został zbudowany w 1948 roku i od tego czasu stanowi narodową arenę zmagań sportowych. Jest to głównie miejsce rozgrywania zawodów baseballowych oraz meczy piłki nożnej, odbywają się tutaj również koncerty, duże wydarzenia religijne oraz liczne plenerowe imprezy. Stadion może pomieścić ponad 30. 000 osób, wewnątrz znajduje się aleja gwiazd eksponująca pamiątki po znanych tutejszych sportowcach oraz sale gimnastyczne i szatnie. Warto w miarę możliwości wybrać się tu na mecz piłkarski, by zobaczyć jak Latynosi potrafią przeżywać sportowe wydarzenia.

Laguna Tiscapa
Zalew pochodzenia wulkanicznego powstały około 10 000 lat temu w Managui – od 31. października 1991 sam zbiornik wodny oraz jego okolica stanowią rezerwat przyrody, jeden z ponad 75 obszarów chronionych w Nikaragui. Laguna Tiscapa jest jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w Managui, roztacza się stąd panoramiczny widok na starówkę i centrum miasta. Warto również wspomnieć, że w okolicach jeziora znaleziono wiele artefaktów z czasów prekolumbijskim.


Fot. Flickr

Stolica Nikaragui jest największym miastem w Ameryce Środkowej – według szacunków liczy obecnie ponad 1,8 miliona mieszkańców i powiększa się w bardzo szybkim tempie. Niestety często związane jest to również z powiększaniem się dzielnic biedy na obrzeżach miasta, ponieważ niewykształceni mieszkańcy z obszaru całego kraju w stolicy szukają swojej szansy na wymarzoną pracę i finansowy sukces. Niestety nawet w dość zamożnej Nikaragui nieczęsto się to zdarza... W stolicy mieszka około 30% ludności kraju, czyli przeciętnie co trzeci Nikaraguańczyk jest mieszkańcem stolicy swojego kraju.


Nazwa miasta wywodzi się od słów "Mana-ahuac ", które w indiańskim języku Nahuatl oznaczają “graniczący z wodą ” lub “otoczony przez wodę”. Jest to związane z położeniem Managui nad brzegiem jeziora o tej samej nazwie, drugiego co do wielkości w Nikaragui. Dogodna lokalizacja miasta w pobliżu dużego zbiornika wodnego, na żyznym obszarze spowodował zainteresowanie tym rejonem już u prehistorycznych ludzi – pierwsze ślady osadnictwa w regionie pochodzą sprzed około 6000 lat.

Ciekawostki

  • Festiwale
    Festiwal św. Dominika, karnawał organizowany corocznie od 2003
  • Aglomeracja
    Managua to największe miasto w Centralnej Ameryce, liczbę mieszkańców szacuje się na ponad 1,8 miliona, mieszka tutaj około 30% ludności Nikaragui
  • Katastrofy naturalne
    Trzęsienia ziemi - 1931, 1972; pożary - 1885, 1936; powodzie - 1876 i 1998
  • Sławni ludzie
    Bianka Jagger - działaczka społeczna, Claudia Poll - pływaczka, Arnoldo Alemán - prezydent Nikaragui w latach 1997 - 2002
  • Naj...
    W pobliżu mista znajdują sie odciśnięte w skamieniałym błocie wulkanicznym ślady stóp prehistorycznych Indiam, których wiek naukowcy szacują na około 6000 lat, pobliski wulkan Momotombo jest natomiast wyjątkowo młody biorąc pod uwagę geologiczną skalę czasu - powstał zalediwe 4500 lat temu, Nazwa miasta wywodzi się od słów "Mana-ahuac ", które oznaczają “graniczący z wodą ” lub “otoczony przez wodę”. Jest to związane z położeniem Managui nad brzegiem jeziora o tej samej nazwie, drugiego co do wielkości w Nikaragui


Położony w pobliżu miasta wulkan Momotombo, jest biorąc pod uwagę geologiczną oś czasową wyjątkowo młody – jego początki datuje się na około 4500 lat temu, więc naprawdę niedawno, tym bardziej, że ślady istnienia ludzi w tym rejonie datuje się na około 6000 lat, więc dawni Indianie byli świadkami jego powstania.



Przyznać należy ze Managua ma wyjątkowego pecha do katastrofa naturalnych – w ciągu około 170 lat istnienia miasta było ono wielokrotnie niszczone przez siły natury. Najpoważniejsze straty przyniosły trzęsienia ziemi w latach  w 1931 oraz 1972,  poważne pożary w latach 1885 i 1936 oraz powodzie, z których najtragiczniejsze miały miejsce w roku 1876 i 1998 podczas huraganu Mitch.



Z Managuą związanych jest wiele znanych w Nikaragui i na świecie osobistości. Urodziła się tutaj bardzo znana działaczka na rzecz praw człowieka, była żona wokalisty Rolling Stones – Bianka Jagger, a także znana pływaczka Claudia Poll, która wprawdzie startowała w barwach Kostaryki, jednak z urodzenia była Nikaraguanką. Zdobyła ona w sumie 3 medale na igrzyskach olimpijskich, jedne brązowy, jeden srebrny oraz jeden złoty – w wyścigu na 200 metrów stylem dowolnym w roku 1996, była również mistrzynią świata na tym samym dystansie w roku 1998. W Managui urodził się również i związany z nią jest do tej pory były prezydent Nikaragui - Arnoldo Alemán, pełniący urząd 10 stycznia 1997 do 10 stycznia 2002.

Mimo katastrof naturalnych jakie spustoszyły Managuę kilkakrotnie warto odwiedzić to miasto – przyznać należy że stolica Nikaragui jest jednym z najnowocześniejszych miast Ameryki Łacińskiej ze względu na wielkie zniszczenia jakie się tu dokonały. Pomoc międzynarodowa pozwoliła odbudować miasto, a nowoczesna architektura zmieniła obraz tego miasta tworząc niesamowitą mieszankę amerykańsko – latynoską. Koniecznie trzeba tego doświadczyć, a tanie loty do Managui są ku temu świetną okazją. Kupując tanie bilety lotnicze do Managui wkraczamy ze znanego nam europejskiego kręgu kulturowego wprost do prawdziwej Ameryki Łacińskiej.

Fot. Sxc.hu

Stolicą państwa Panama, jest miasto Panama i to właśnie stolica powinna być pierwszym punktem na naszej turystycznej mapie atrakcji. Znajdziemy tutaj typowe dla stolicy, nowoczesne budownictwo (w tym wyróżnia się dystrykt Punta Paitilla), biznesowe centra mieszczące lokalne firmy i korporacje, ale i także wartą odwiedzin zabytkową Casco Vieja. Z powodu tego kontrastu ukształtował się podział na Starą Panamę i Nową Panamę.

Miasto Panama

Najstarszą częścią miasta Panama jest Casco Antiguo. Wpisana na listę światowego dziedzictwa narodowego Unesco, kusi antycznymi kościółkami, kamiennymi alejkami i historycznymi pomnikami. Amatorzy fotografii i majestatycznych budowli, obowiązkowo powinni odwiedzić prawie 400-letnią Katedrę Narodową. Wartym odwiedzenia miejscem jest także inny zabytek sakralny, Kościół Santo Domingo (Nie mylić ze stolicą Dominikany). Słynny jest także Teatr Narodowy oraz Pałac Prezydencki. 

Kanał Panamski

Życie w Panamie kręci się wokoło Kanału Panamskiego. Popularnym miejscem jest Strefa Kanału Panamskiego (Zona del Canal de Panamá), skąd można obserwować przepływające po kanale masywne tankowce. W samym mieście Panama znajduje się także wielkie muzeum, poświęcone oczywiście Kanałowi Panamskiemu.

Archipelagi Bocas Del Toro, De San Blás, Santa Catalina

Fot. Sxc

Kto jest zainteresowany bardziej relaksacyjną turystyką po Panamie, powinien wybrać się na Archipelag Bocas Del Toro. Gorące, piaszczyste plaże, świetne rejony do surfingu, oglądania świata podwodnego i rozbudowanych raf koralowych, a na dodatek potęgująca to wszystko rajska atmosfera. Takich niebiańskich miejsc, jest więcej w Panamie: Wyspa Taboga, bajeczny Archipelag De San Blás, Santa Catalina....

Kultura Panamy

Fot. Sxc.hu

Turyści którzy chcą się zapoznać z kulturowym dobytkiem Panamy, powinni udać się do miasta Los Santos lub na Półwysep Azuro, gdzie tradycja kulturowa hiszpańskich korzeni Panamy, miesza się z indiańską społecznością. Bardziej zaawansowani globtroperzy, szukający dzikich i dziewiczych rejonów, zainteresują się przepięknymi Parkami Narodowymi - Darien, Coiba, Volcán Barú oraz Międzynarodowym Parkiem La Amistad. Na przykład, w samym tylko Parku Narodowym Darien możemy zapoznać się z mnogością dziki gatunków zwierząt oraz bujnej roślinności dżungli. 

kopenhaga
Mała Syrenka - jeden z symboli Kopenhagi
Fot. SXC

O ile Dania kojarzy się ze spokojną, zieloną krainą, w której życie upływa powoli i leniwie, Kopenhaga jest dokładnym przeciwieństwem tego wyobrażenia. Stolica państwa uznawanego za najstarsze królestwo na świecie jest tętniącą życiem metropolią. O renomie Kopenhagi świadczy fakt, że jest najczęściej odwiedzanym przez turystów skandynawskim miastem. W przeróżnych rankingach zajmuje wysokie miejsca: jest uważana za najczystsze miasto Europy, plasuje się wysoko wśród najbardziej przyjaznych środowisku ośrodków świata. Dlaczego więc osobiście nie poczuć kopenhaskiego czaru? Weekend w duńskiej stolicy już dla wielu turystów stał się niezapomnianym przeżyciem...

Dzień pierwszy

Kanał Nyhaven
Fot. Dreamstime

Rano wczesna pobudka – przed nami dużo do zwiedzania! Zacznijmy od słynnych atrakcji w centrum, czyli na przykład od spaceru najsłynniejszym miejskim deptakiem: powstałym w 1962 roku Stroget. Wcale nie będziemy się czuć wyobcowani, bo turystów jest tu zwykle więcej niż mieszkańców miasta! Poza tym Stroget jest podobno najdłuższym deptakiem w Europie. Możemy zrobić tu zakupy w jednym ze sklepów albo usiąść w kawiarnianym ogródku i raczyć się wyśmienitą poranną kawą. Przed nami piękny plac w kształcie trójkąta, Amagertorv. Uwagę zwraca tu Storkespringvandet, czyli Fontanna Bocianów, a także zabytkowe kamieniczki. W pobliżu znajduje się również jeden z najstarszych kościołów Kopenhagi, Kościół Ducha Świętego (Helligåndskirken) pochodzący ze średniowiecza! Højbro Plads to plac na którym musimy znaleźć chwilkę, aby sfotografować się przy pomniku oddającym cześć biskupowi Absalonowi (jest on uważany za założyciela miasta). Biskup został przedstawiony na rwącym się do biegu rumaku, a cała scena sprawia niezwykle dynamiczne wrażenie. Jeszcze niedługi spacer na wschód i dochodzimy do Muzeum Rekordów Guinnessa. Takiej atrakcji nie można ominąć. Na powierzchni 1000 metrów kwadratowych znajdziemy informacjie o rekordach podane w przystępnej formie. Zbliżamy się do Nyhavn, czyli zatłoczonego kutrami i jachtami kanału. Uroku dodają mu charakterystyczne, pomalowane na różne kolory kamieniczki. Hans Christian Andersen mieszkał swego czasu aż w trzech z nich! Interesujący jest także Plac Ratuszowy, wraz z pomnikiem bajkopisarza. Kierując się na północ od kanału możemy dotrzeć do Kościoła Marmurkowego. Ta zachwycająca świątynia powstała w XVIII wieku. Wieńcząca kościół kopuła ma średnicę 31 metrów. Nieopodal znajduje się kompleks pałacowy Amalienborg, który w 1795 roku ogłoszono oficjalną królewską rezydencją. Stąd już niedaleko do symbolu miasta czyli pomnika Małej Syrenki, najpopularniejszej postaci z baśni Andersena. Syrenka powstała w 1913 roku. Od tamtej pory kilkakrotnie padała ofiarą wandali, którzy obcinają jej głowę i różnorako tłumaczą swoje postępowanie. Nieszczęsna syrenka ma 1,25 metra wysokości i waży prawie 180 kilogramów. Na zakończenie dnia odwiedźmy jeszcze inny kopenhaski symbol - Okrągłą Wieżę. Ma ona 36 metrów wysokości i 16 metrów średnicy. Powstała w 1642 roku jako obserwatorium astronomiczne, a z jej szczytu roztacza się efektowna panorama miasta. Kopenhaga to jednak nie tylko zabytki, ale także liczne centra handlowe, kluby i dyskoteki...

Zakupy

Jeśli ktoś zastanawia się, czy znajdzie dobre miejsce by kupić pamiątki z wyjazdu, niech się dłużej nie głowi. Kopenhaga jest prawdopodobnie najlepszym pod względem sklepów miastem Skandynawii. Nawet gdyby całkowicie zignorować zabytki (czego nie polecamy!), same zakupy zajęłyby wiele czasu. Są tu zarówno malutkie, przytulne sklepy z antykami, jak i ogromne centra handlowe. Innymi słowy: dla każdego coś miłego. Jedną z najnowszych galerii jest Waterfront Shopping, położona nieopodal portu dla jachtów nowoczesna konstrukcja zajmująca 8 tysięcy metrów kwadratowych. Nie ma tu zbyt wiele sklepów, ale wynagradza to miły klimat i wnętrze.  Większe o ponad 3 tysiące metrów jest centrum Field's. Najstarszą kopenhaską galerią jest Fisketorvet. Do tego dodajmy uliczki wypełnione małymi i większymi sklepami, również tymi, które oferują najnowsze kolekcje zaprojektowane przez renomowanych projektantów. Jeśli to nadal za mało, polecamy pełne uroku pchle targi, na których można znaleźć niezwykle pamiątki, a także meble, zabawki, biżuterię.

Dzień drugi

kopenhaga_new
Kopenhaga słynie z nowoczesnej architektury
Fot. Dreamstime

Drugi i ostatni dzień... W takim razie obowiązkowo trzeba skierować się ku jednej z największych atrakcji miasta: to nic innego, jak ogrody Tivoli. Ogrody należą do największych parków rozrywki świata. Co ciekawsze, są położone w centrum miasta. Corocznie Tivoli odwiedza ponad 4 miliony gości. Powstały w 1843 roku, a aktualnie ich rozmiary sięgają już prawie 90 tysięcy metrów kwadratowych! Co jest tu do roboty? Karuzele, kolejki, zjeżdżalnie... Nie tylko najmłodsi będą zachwyceni, bo niektóre z tych atrakcji naprawdę potrafią zmrozić krew w żyłach. Jedna z najstraszniejszych karuzeli sięga 80 metrów wysokości. Ze szczytu rozciąga się piękny widok, jednak chyba tylko nieliczni będą w stanie się na nim skupić... Oprócz karuzel, Tivoli to swego rodzaju małe państwo. Są tu miniaturowe krainy stworzone na obraz Bliskiego Wschodu, dalekiej Północy czy Japonii. Zmęczeni mogą odpocząć nad stawami albo zajrzeć do jednej z kilkudziesięciu restauracji działających na terenie parku. W sali koncertowej Tivoli odbywają się koncerty sław muzyki. Dodajmy do tego organizowane niemal bez przerwy festyny i pokazy i oto przed nami pełen obraz ogrodów. W Tivoli można spędzić cały dzień, my jednak przejdźmy do nieco bardziej dojrzałej atrakcji, jaką jest Muzeum Carlsberga. Piwosze będą zachwyceni! Nawet ci, którzy nie przepadają za złocistym trunkiem nie mogą narzekać tu na nudę. Można skorzystać z degustacji piwa, przyjrzeć się procesowi jego tworzenia oraz obejrzeć różne ekspozycje. Najciekawszą jest „Sto lat piwa”. Na koniec wyjątkowo wytrwali mogą jeszcze zajrzeć do innych muzeów. Szczególnie polecamy wizytę w Museum Erotica, gdzie czeka na nas kolekcja sztuki erotycznej, zarówno nowoczesnej, jak i sprzed wielu lat, oraz Experimentarium, w którym możemy własnoręcznie wykonywać eksperymenty.

Jak dotrzeć?

Kopenhaga nie leży na końcu świata – od Warszawy dzieli ją 673 kilometry w linii prostej. Mimo wszystko najlepszym sposobem, aby się w niej znaleźć jest przelot samolotem. Aktualnie wiele linii lotniczych oferuje loty do Kopenhagi (Ryanair, Norwegian, SAS, Lufthansa), w dodatku są one coraz tańsze. Bez trudu możemy znaleźć loty za nieco ponad 80 złotych w jedną stronę, a komfort jest nieporównywalnie większy niż w innych formach transportu. Lot zajmuje mniej więcej 1,5 godziny, więc nie należy do męczących. Po znalezieniu się na lotnisku Kastrup pozostaje już tylko złapanie jakiegoś pociągu do centrum. Kursują one dosłownie co chwilę a podróż trwa zaledwie 12 minut. Można także pokusić się o przejazd taksówką. Gdyby nie odpowiadały nam połączenia lotnicze do Kopenhagi, możemy polecieć do leżącego godzinę drogi od niej Malmo. Inną opcją dojazdu do Kopenhagi jest skorzystanie z autokaru lub samochodu. Podróż zajmuje wówczas prawie 20 godzin i kosztuje ponad 300 złotych (autokar). Pociągi jadą przez Niemcy. Są droższe, ale czas podróży skraca się o kilka godzin. Po dotarciu do miasta czas na...

Jedzenie

Jedzenie w Kopenhadze należy do najlepszych w Europie. Tutejsze restauracje doceniono w prestiżowym rankingu Michelin, przyznając aż 13 wyróżnień – najwięcej spośród miast Skandynawii. Jako że Duńczycy jedzą główny ciepły posiłek dnia dopiero po 18, czas po przylocie na miejsce można wykorzystać właśnie na wizytę w restauracji. W Kopenhadze najlepiej jest spróbować dań tradycyjnych – chętnie jedzone są ryby, ale także mięsa. Wyśmienite są oczywiście duńskie słodycze. Jeśli więc chcemy spróbować czegoś innego niż w Polsce, mamy przed sobą wiele możliwości. Oprócz potraw typowych dla regionu, Duńczycy lubują się w daniach pochodzących z Francji. Jak w każdym dużym mieście, także i w Kopenhadze znajdzie się wiele lokali dla fanów kuchni włoskiej. Nieco mniej typowe potrawy to również żaden problem – Kopenhaga jest rajem dla łasuchów. Do lokali najwyższej klasy, w których serwuje się tradycyjne duńskie dania należą Restaurant Herman (Bernstorffsgade 5) oraz The Paul (Vesterbrogade 3, Tivoli). Najlepsza i zarazem niestety najdroższa restauracja włoska to Era Ora (Overgaden neden Vandet 33B). Jeśli nie cierpimy na „przeciąg” w portfelu, a lubimy ostre dania rodem z Azji, to polecamy Kiin Kiin (Guldbergsgade 21). Nawet skromny budżet jednak nie jest problemem. Sporo jest nieco tańszych, ale serwujących smaczne potrawy restauracji. Acquamarina (Borgergade 17) specjalizuje się w daniach  z owoców morza, a w Restaurant La Novo (Torvegade 49-51) zjemy niedrogo włoskie makarony. Dla tych, którzy chcą spróbować jak smakują amerykańskie burgery w stolicy Danii, najlepszym miejscem na obiad będzie Chilli (Vandkunsten 1). Jeśli zaś niedrogie specjały kuchni wietnamskiej, to tylko w Spicylicious (Istedgade 27). Ważne! Duńczycy bardzo lubią różne kanapki (smørrebrød), czasami bardzo wymyślne i sycące. Niektóre lokale specjalizują się właśnie w ich podawaniu. To niedrogi i zdrowy sposób na zaspokojenie głodu. Po obiadokolacji czas już chyba spać, a więc...

Nocleg

Kopenhaga oferuje wysoki standard noclegów, a co ważniejsze można w niej znaleźć pokój na każdą kieszeń. W całym mieście do dyspozycji turystów oddano ponad 15 tysięcy miejsc noclegowych. Większość z nich znajduje się w centrum, przez co nie będzie problemów z dojazdem i zwiedzaniem. Podróżnicy, którzy nie mają ogromnych wymagań i chcą jak najwięcej zaoszczędzić, będą prawdopodobnie zadowoleni z faktu, że w Kopenhadze funkcjonuje bardzo dużo hosteli. Mimo to, niestety noclegi nie należą ogólnie do najtańszych. W hostelach ceny przeciętnie wynoszą około 15 euro za noc w pokoju wieloosobowym, bez łazienki. Noc spędzona w hostelowym pokoju dla dwóch osób z łazienką to już wydatek rzędu nawet 50 euro. Do najtańszych hosteli należą Sleep in Heaven (Struenseegade 7), gdzie płaci się 17,47 euro za noc w wieloosobowym pokoju oraz Sleep in Green (Ravnsborggade 18, ponad 16 euro). Niezłą alternatywą dla tych, którzy wolą nieco spokojniejsze miejsce do spania są pensjonaty typu bed & breakfast. Pokój dla dwóch osób można w nich zarezerwować nawet za mniej niż 500 koron. Także niektóre hotele nie zmuszają do uszczuplenia portfela. Przykładem jest Hotel Absalon (Helgolandsgade 15). Leży w centrum, niedaleko od Dworca Głównego i za rozsądną cenę (nawet 500 koron za dwie osoby) proponuje nam całkiem dobre warunki. Dla naprawdę wymagających Kopenhaga ma dużo do zaoferowania. Hotel Skt. Petri (Krystalgade 22), Imperial Hotel (Vester Farimagsgade 9) czy Radisson Blue Royal (Hammerichsgade 1) to najwyższa klasa hotelowa. Cena - niestety również.

Komunikacja miejska

Warte polecenia są przede wszystkim podróże miejską koleją, która kursuje od 5:00 do 00:30. To najwygodniejszy i najszybszy sposób poruszania się po Kopenhadze. Dobrze sprawuje się też kopenhaskie metro. Najlepszym wyborem według nastawionych proekologicznie Duńczyków bez wątpienia są jednak własne nogi oraz rowery, z których bezpłatnie możemy skorzystać po uiszczeniu 20 koron kaucji.

CPHCARD

Najlepszą opcją jest zakupienie tuż po przyjeździe do miasta karty CPHCARD. Kartę można zamówić przez stronę  https://www.visitcopenhagen.com/ w wersji ważnej przez 24 lub 72 godziny. Ze zrozumiałych powodów lepiej jest skorzystać z tej drugiej możliwości. Nie dość, że posłuży nam przez cały weekend, to w dodatku bardziej się opłaca. Kosztuje 61 euro, podczas gdy wersja 24 – godzinna 31 euro. Karta pozwala na bezpłatne poruszanie się komunikacją miejską (także na lotnisko) i wstęp do 60 muzeów. Oprócz tego zapewnia też zniżki w restauracjach, sklepach i innych obiektach.

Ile to kosztuje?

Dojazd: samolot – od 84 złotych w jedną stronę.
Nocleg: co najmniej 15 euro za noc.
Jedzenie: minimum 20 euro za dzień.
Bilety wstępu i komunikacja miejska: CPHCARD: 61 euro
Tivioli: 50 koron
Ogród zoologiczny: 80 koron
Kościół Marmurkowy: 20 koron
Okrągła wieża: 20 koron
Muzeum Rekordów Guinnessa: 74 korony.

W Peszawarze jest wystarczająco dużo miejsc noclegowych, by zapewnić dach nad głową większości turystów. Teraz, kiedy liczba podróżujących do Pakistanu znacznie się zmniejszyła z racji zamachów raczej nie trzeba martwić się o wolne miejsca w hotelach. Peszawar zapewnia bazę noclegową zarówno w ekskluzywnych obiektach, jak i tanich ośrodkach przypominających raczej hostele. W najtańszych hotelach możemy zarezerwować miejsce w sali wieloosobowej, wówczas cena noclegu wynieść może tylko niewiele powyżej 100 rupii pakistańskich. Pokoje dwuosobowe to już większy wydatek. Ich ceny zaczynają się od około 400 rupii. Pokoje są zazwyczaj czyste, choć niewielkie. W większości znajduje się łazienka. Być może wystrój pozostawia nieco do życzenia, ale z drugiej strony to przecież kwestia gustu. Minimaliści powinni być zadowoleni.

Średniej klasy hotele zmuszają turystę do znacznego odchudzenia portfela. Ceny oferowanych w nich pokojów to zwykle nieco powyżej 1000 rupii, chociaż zdarzają się także droższe obiekty. Standard jest dobry, a w cenie zawiera się zwykle także śniadanie.

Najbardziej luksusowych hoteli jest niewiele, ale za to wytrzymują porównanie z tymi znanymi z europejskich metropolii. Ceny są znacznie wyższe niż w pozostałych hotelach (nawet do 50 tysięcy rupii). Obsługa w tych obiektach zaskakuje znajomością języków obcych i uprzejmością. W budynkach są kluby fitness, restauracje, baseny...

Stare Miasto

Wizyta w peszawarskim starym mieście będzie niezapomnianym przeżyciem dla każdego turysty. W końcu nie co dzień widzi się obok siebie samochody, wielbłądy i konie – w Peszawarze jednak taki widok absolutnie nikogo nie zdziwi. Jak w całym mieście, w oczy rzuca się przewaga mężczyzn. Kobiet na ulicach jest mało i starają się przemknąć niezauważone. Starówka Peszawaru jest godna uwagi przede wszystkim ze względu na bazary, których jest tu niezwykle dużo. Jeśli zależy nam na pamiątkach, to obowiązkowy punkt programu. Najsłynniejszym z nich jest Qissa Khawani. Właściwie tuż obok leży bazar Khyber, słynący z dywanów i smacznych kebabów. Jeśli chcemy zrobić zakupy u jubilera, to koniecznie trzeba udać się do Ander Shahar. Oprócz tego w starym mieście znajduje się Wieża Zegarowa Cunninghama, ważny brytyjski zabytek.

Meczet Mohabbat Khan

Bez wątpienia najpiękniejszy meczet w mieście, zbudowany w 1670 roku. Efektowna, bogata zabudowa przypomina o tradycjach plemion muzułmańskich rządzących Peszawarem. Jeżeli w meczecie nie odprawiane są akurat modlitwy, turyści bez problemów mogą wejść do środka (nie zapomnijmy jednak o zdjęciu butów!). Choć wejście ciężko jest znaleźć (brama jest malutka i ukryta pomiędzy sklepami), warto jednak poświęcić trochę czasu by znaleźć się wewnątrz. W środku możemy obejrzeć piękne kwiatowe wzory i olśniewające obrazy. Dwa minarety podczas okresu panowania Sikhów były używane jako... szubienice.

Muzeum Peszawaru

Nawet budynek, w którym znajduje się muzeum, robi wielkie wrażenie. Jest zaskakującym połączeniem stylu architektonicznego charakterystycznego dla plemienia Mughal oraz gotyckich zabudowań. Budowę głównej części gmachu ukończono w 1907 roku i nazwano go Victoria Memorial Hall. Na początku lat 70 dobudowano dwa skrzydła, znacznie tym samym powiększając powierzchnię muzeum. Właśnie tutaj znajduje się najbogatsza kolekcja sztuki pochodzącej z dawnego królestwa Gandhara: jest tu aż 4247 przedmiotów z okresu istnienia imperium, w tym liczne przedmioty związane z kultem Buddy.. Łącznie w muzeum jest ponad 14 tysięcy eksponatów, wśród nich rzeźby, broń, monety, ubrania i biżuteria. Ciekawa jest również sekcja eksponatów muzułmańskich. Wizyta w Muzeum Peszawaru to wspaniała wędrówka poprzez lata istnienia miasta.

Fort Bala Hisar

To jeden z najważniejszych zabytków miasta. Jego nazwa wywodzi się z języka perskiego i oznacza „Wzniesiony Fort”. Od 1949 roku jest siedzibą Frontier Corps, czyli paramilitarnych oddziałów pakistańskich, wspieranych także przez USA. Nie wiadomo dokładnie, ile lat liczy sobie ta leżąca na niewielkim wzniesieniu warownia. Niektórzy mówią jednak o astronomicznej wręcz liczbie 2,5 tysiąca lat! Jego potężne mury rzeczywiście dają wrażenie bezpieczeństwa. Wielokrotnie niszczony i odbudowywany, fort jest dostępny dla zwiedzających jedynie w ograniczonym zakresie. W jego wnętrzu znajduje się niewielkie muzeum. Warto jednak odwiedzić Bala Hisar choćby dla samego widoku na miasto, jaki rozciąga się z murów.

Islamia College

Powstał w 1913 roku i należy do ścisłej czołówki uczelni w Pakistanie. Warto obejrzeć college z bliska z racji jego efektownej wieży zegarowej oraz utrzymanej w wiktoriańskim stylu fasady. Dodatkowego uroku dodają wypielęgnowane ogrody otaczające budynek.

Przełęcz Khyber

Khyber prowadzi z Peszawaru aż do granicy z Afganistanem. Aby móc odwiedzić przełęcz, musimy postarać się wcześniej o pozwolenie wydawane przez Ministerstwo Spraw Plemiennych. Dostaniemy je tylko wtedy, jeśli mamy zapewnioną „opiekę” uzbrojonego przewodnika z plemienia Affridi. Przełęcz znajduje się na wysokości nieco ponad 1000 metrów. Na początku trasy wita nas znak „Zakaz wstępu obcokrajowcom”. Przy przełęczy leży wiele ważnych miejsc, np. fort Jamrud, zbudowany w 1823 roku przez Sikhów, fort Shaghai, meczet Ali, zrujnowana stupa Sphola. Na bazarze Landi Kotal, bardzo blisko granicy z Afganistanem, można kupić broń, narkotyki, albo po prostu... napić się herbaty. Jedną z najważniejszych pamiątek pozostawionych w Pakistanie przez Anglików jest trasa kolejowa prowadząca przez Khyber. Prowadzi ona przez 92 mosty i 34 tunele! Nawet w pociągach konieczna jest obstawa zapewniana przez uzbrojonych po zęby strażników.

Chowk Yadgar

Nazywany także „Placem Pamięci”. Znajduje się w samym sercu Peszawaru, otoczony siecią wąskich uliczek i wypełnionych pamiątkami straganów. Jest jednym z najchętniej odwiedzanych zabytków miasta. Niegdyś plac nosił imię brytyjskiego pułkownika Hastingsa, ale w 1969 roku poświęcono go pamięci ofiar wojny Pakistanu z Indiami.

Stadion Sher Khan Shaheeda

To nie tylko stadion, ale właściwie także całe centrum rozrywki. Są tu restauracje i sklepy. Jeśli potrzeba nam nieco więcej wrażeń, możemy skorzystać z przejażdżki smoczą łodzią. W wolnym czasie przychodzi tu wiele Peszawarczyków, dlatego warto rozważnie wybrać czas wizyty, aby uniknąć przeciskania się przez tłumy.

 

 

peszawar
Peszawar
Fot. Azfar.2010

Peszawar to spore miasto leżące na północy Pakistanu. Liczy sobie prawie 1,5 miliona mieszkańców i cieszy się niezbyt dobrą sławą niebezpiecznego miejsca. Trudno się dziwić, skoro od wielu lat słyszy się o nim głównie z racji kolejnych zamachów terrorystycznych. W samym grudniu zeszłego roku miało miejsce kilka zamachów, z czego jeden – najpoważniejszy – spowodował śmierć 88 osób. W zamachu z 28 października 2009 śmierć poniosło 117, a rannych zostało dwa razy tyle mieszkańców. Patrząc na ten przerażający bilans ciężko jest zmusić się do podziwiania piękna Peszawaru. Wielka szkoda, bo miasto ma wiele uroku, przysłoniętego niestety przez ataki Al-Kaidy i talibów.

Już przyglądając się historii Peszawaru możemy odnaleźć w niej wiele burzliwych zdarzeń. Nawet w pochodzących sprzed wieków mitach hinduskich możemy znaleźć pewne wzmianki o mieście, a konkretnie o Pushkalavati, czyli osady leżącej w pobliżu dzisiejszego Peszawaru. Pushkalavati od VI wieku p. n. e. przez kolejne 800 lat było stolicą starożytnego królestwa Gandhara. W rzeczywistości jednak historia Peszawaru zaczęła się prawdopodobnie nieco przed początkiem naszej ery. Wówczas nosił on jeszcze nazwę Purushapura („Miasto ludzi”). Przez pewien czas miasto należało do imperium Aleksandra Wielkiego, ale większego znaczenia nabrało dopiero pod panowaniem Kanishki. Stało się wówczas niezwykle ważnym ośrodkiem dla buddystów. W 988 roku Peszawar został opanowany przez plemiona tureckie, przynoszące ze sobą islam. Był to prawdziwy przełom. Pod rządami władców z plemienia Mughal rozbudowano miasto i oficjalnie nadano mu dzisiejszą nazwę, oznaczającą „Miasto przy granicy”. Wkrótce przyszedł czas na Afgańczyków, którzy również wiele wnieśli do historii regionu. Jednym z najwybitniejszych władców afgańskich był Sher Shah Suri, znany także jako Sher Khan (Król Lew). Od XVI wieku Peszawar był w szczycie rozkwitu: rozbudowywano komunikację, upiększano miasto ogrodami i monumentalnymi budowlami.

W XVIII wieku Peszawar stał się częścią imperium Persów, a następnie, od 1747 roku, włączono go do państwa afgańskiego rządzonego przez Ahmada Shāh Durrānī. Na początku XIX wieku sporym zagrożeniem stało się państwo Sikhów. Liczono na pomoc ze strony brytyjskich ekspedycji, ale pomimo tego miasto nie zdołało się ustrzec przed fatalnym wpływem Sikhów. Dopiero w połowie stulecia Brytyjczycy zwyciężyli w wojnie, tym samym także opanowali Peszawar, który stał się częścią Brytyjskich Indii. W 1893 roku doszło do ustalenia linii Duranda (od nazwiska wyznaczającego ją Sir Mortimera Duranda), która stanowi od tamtej pory granicę pomiędzy Afganistanem i Pakistanem. Brytyjskie wpływy pozostawiły silne ślady w Peszawarze. W 1947 roku opracowano plan podziału angielskich kolonii i tym samym powstały dwa niepodległe państwa: Indie i Pakistan. Peszawar został włączony do terenów należących do tego drugiego. Aktualnie Peszawar jest niezwykle ważnym ośrodkiem kulturalnym i gospodarczym w państwie.

Zarówno samo miasto, jak i jego okolice odznaczają się niezwykłym pięknem, które w czasach pokoju robiłoby ogromne wrażenie. Peszawar jest położony przy przełęczy Khyber, od zawsze był ważnym ośrodkiem handlu. Leżał na trasie Jedwabnego Szlaku łączącego Chiny z Europą. Klimat Peszawaru nie jest tak męczący jak w innych miastach Bliskiego Wschodu. W lecie temperatury sięgają niekiedy 40 stopni, a w zimie prawie nigdy nie spadają poniżej 5.

Miasto może się poszczycić renomowanym uniwersytetem, lotniskiem oraz wieloma efektownymi zabytkami. Jest tu sporo restauracji i kawiarni, w których można usiąść i odetchnąć. Chcąc w pełni zanurzyć się w egzotycznej atmosferze koniecznie trzeba przejść uliczkami miasta i wstąpić na jeden z licznych bazarów. Ich gwar, zapach jedzenia dobiegający z ulicznych budek, niezapomniane pamiątki na straganach: wszystko to jest nie do opisania. Jeśli dodamy do tego bliskie spotkanie z wielbłądem, które wciąż bywają używane jako środek transportu, mamy już obraz Peszawaru: niezwykłego połączenia przeszłości i tego, co nowe.

Tych, którzy chcą poznać Peszawar, portal Tanie-Loty.com.pl zaprasza do rezerwacji biletów. Oferujemy bilety lotnicze do Peszawaru w atrakcyjnych cenach! Sprawdź nasze promocje lub skorzystaj z naszej nowoczesnej wyszukiwarki tanich biletów lotniczych do Peszawaru.

Peszawar jest jednym z największych miast Pakistanu, zamieszkałym przez ponad 3 miliony osób. Jest najważniejszym ośrodkiem kraju leżącym na północy. Zyskał sobie wiele przydomków. Z racji bliskości Afganistanu nazywa się go „Stolicą Linii Frontu”, a po sowieckiej inwazji na Afganistan ogłoszono go Azjatycką Casablancą.

Peszawar od zawsze miał bardzo duże znaczenie gospodarcze i handlowe. Leżąc na Jedwabnym Szlaku, przez który przejeżdżały karawany z Chiny do Europy i na odwrót, miasto zapewniło sobie pokaźny dochód.

99 % populacji miasta wyznaje islam. To nieco tłumaczy fakt funkcjonowania w Pakistanie Ustaw o Bluźnierstwie pochodzących z 1982 i 1986 roku. Organizacje pozarządowe walczą także o usunięcie z pakistańskiego kodeksu karnego art. 295c, który nakazuje obowiązkowe wykonanie kary śmierci wobec każdej osoby winnej bluźnierstwa.

Peszawar zwany był także Miastem Otoczonym Murem, z racji silnych umocnień chroniących do niego dostępu. Wejście do miasta zapewniały liczne bramy. Niegdyś było ich aż 16, ale do dzisiejszych czasów nie dotrwały wszystkie z nich.

W tak dużym mieście jak Peszawar sporym problemem jest kwestia sprawnego transportu miejskiego. Niestety, pod tym względem Peszawar jest niezwykle chaotyczny. Najlepiej chyba jest pójść w ślady miejscowych i skorzystać z usług niespotykanych nigdzie indziej riksz z silnikiem.

Gdy jest się w Peszawarze na zakupach, trzeba pamiętać o jednej podstawowej zasadzie: targowaniu się. Jeśli nie będziemy się targować, sprzedawcy bez wątpienia spojrzą na nas dziwnie i zaczną węszyć podstęp. Targowanie się to w Pakistanie cały rytuał!

W Peszawarze znajduje się drugi co do wielkości po Lahore ośrodek produkcji filmowych.  

Po wyborach w 2002 roku do władzy doszła partia Muttahida Majlis-e-Amal  (MMA). Jej członków wyróżniają niekiedy bardzo ekstremalne poglądy. Po zwycięstwie wprowadzili oni między innymi zakaz publicznych występów zespołów muzycznych. W 2008 roku do władzy doszła partia ANP, która stopniowo znosi absurdalne zakazy.

Mieszkańcy Peszawaru uwielbiają pić zieloną herbatę. Można jej spróbować praktycznie wszędzie, nawet na przydrożnych straganach – a naprawdę warto! Problemy może za to sprawić kupno alkoholu. Są na niego nałożone ogromne restrykcje.

Jeśli wybieracie się w do Peszawaru, świetnie trafiliście! Portal www.tanie-loty.com.pl zaprasza do podróży do Peszawaru! Oferujemy bilety lotnicze do Peszawaru w atrakcyjnych cenach! Skorzystajcie z naszej wyszukiwarki tanich połączeń!

phuket
Plaża na wyspie Phuket
Fot. mst7022

To zarazem nazwa największej wyspy Tajlandii oraz miasta będącego jej stolicą. Phuket jest nie tylko największą, ale także najbardziej znaną i popularną wśród turystów wyspą. Obcokrajowcy spotykani na Phuket to właściwie przekrój przez całe społeczeństwo: są tu samotni mężczyźni w średnim wieku (hmmm...), nowożeńcy oraz całe tłumy surferów i nurków. Swoją popularność wyspa zawdzięcza przepięknemu Morzu Andamańskiemu, na którym leży, piaszczystym plażom oraz doskonałej bazie turystycznej. Wszystko tu jest świetnie zorganizowane i dopięte na ostatni guzik.

 

Ładowanie...


Wybierając Phuket jako cel swoich wakacji sami nie zdajemy sobie sprawy, ile atrakcji na nas czeka. Jeśli nie starcza nam leżenie na plaży, wcale nie będziemy rozczarowani. Wyspa jest destynacją odpowiednią także dla tych, których rozpiera energia. Na zachodnim wybrzeżu Phuket znajduje się prawdziwy raj dla miłośników nurkowania. Wyposażenie można kupić w jednym z niezliczonych sklepów lub wypożyczyć. Najlepsza pora na nurkowanie to okres od grudnia do maja. Oprócz tego warto spróbować kajakarstwa i żeglarstwa. Ci, którzy wolą zostać na suchym lądzie mogą nauczyć się jazdy konnej. Galop wśród pięknych krajobrazów – można pozazdrościć. To tylko niektóre spośród aktywnych propozycji spędzania wolnego czasu.

Zdawać by się mogło, że takie miejsce jak Phuket nie ma zbyt długiej historii. Nic bardziej błędnego! Wyspa już od dawien dawna przyciągała ludzi, nawet z najdalszych zakątków świata. Według ustaleń geologów, przed milionami lat Phuket nie było wyspą: stanowiło część lądu, ale w wyniku działania sił natury zostało odłączone. Autorem pierwszej oficjalnej wzmianki o Phuket był Ptolemeusz, wybitny grecki uczony II wieku. W swoim największym dziele, „Geografii”, zawarł niezwykłe jak na swoje czasy przemyślenia i odkrycia. We wczesnym średniowieczu symbolem Phuket stał się pies. Dopiero od XIII wieku te tereny zostały opanowane przez Tajlandię. Niezwykle wzrosło wówczas znaczenie wyspy. W jej ziemi kryło się bardzo wiele zasobów naturalnych, słynęła też z przypraw i ambry.

XVII wiek to okres współzawodnictwa Anglików, Francuzów i Holendrów o zdobycie wpływów na Phuket i stanie się jej partnerem handlowym. Zainteresowanie przybyszów z Europy wzbudzały przede wszystkim bogate złoża cyny. W 1681 roku gubernatorem wyspy mianowano Renée Charbonneau. W 1785 roku Phuket zostało zaatakowane przez Birmańczyków. Ich przygotowania do ataku zauważył kapitan brytyjskiej floty, Francis Light, i uprzedził mieszkańców wyspy o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Podczas trwającego miesiąc oblężenia obroną kierowała żona zmarłego na krótko wcześniej gubernatora, Than Phu Ying Chan wraz z siostrą Mook. 13 marca 1975 roku wojska birmańskie zostały zmuszone do odwrotu, a siostry zdobyły sobie sławę narodowych bohaterek.

Phuket zostało dotknięte prawdziwą tragedią w 2004 roku. 26 grudnia miało miejsce podwodne trzęsienie ziemi o niewyobrażalnie wielkiej sile – 9 stopni w skali Richtera. To właśnie to zdarzenie wywołało tsunami. Fale sięgały nawet 15 metrów i dokonały ogromnych zniszczeń. Szacunkowe dane podają, że w całej Tajlandii zginęło wówczas 11 tysięcy osób, głównie na wyspie. Infrastruktura turystyczna doznała sporego uszczerbku, ale już tydzień później 80% hoteli działało z powrotem.

Mieszkańcy Phuket utrzymują się właściwie całkowicie z wpływów z turystyki, dlatego nie można się dziwić uwadze, jaką przykładają, by zapewnić turystom komfortowe warunki podczas pobytu. Organizowane jest tu wiele festiwali i imprez kulturalnych, a egzotyczny klimat stanowi dodatkową atrakcję. Phuket to świetne miejsce na wypoczynek dla każdego, kto chce odpocząć od kapryśnego polskiego klimatu.

Jeżeli masz ochotę odwiedzić plaże, na których kręcono filmy o Jamesie Bondzie, Phuket spełni Twoje marzenie. Z portalem Tanie-Loty.com.pl wyprawa na największą tajlandzką wyspę będzie naprawdę udana! Oferujemy bilety lotnicze do Phuketw atrakcyjnych cenach! Sprawdź nasze promocje lub skorzystaj z naszej nowoczesnej wyszukiwarki tanich biletów lotniczych do Phuket.

 

Podstawową zasadą na wyspie Phuket jest ta, według której najtańsze noclegi znajdziemy w mieście Phuket. Rzeczywiście, różnice cenowe mogą być znaczne. Najbardziej wymagający turyści prawdopodobnie nie zechcą jednak nocować w mieście z jednej prostej przyczyny: nie ma ono  dostępu do morza. Na plażę trzeba więc codziennie dojeżdżać, co może być uciążliwe.

Jeśli chodzi o pozostałą część wyspy, to jest tu tyle hoteli, że konieczność dokonania wyboru może przysporzyć o ból głowy. Warto dobrze się zastanowić i namyśleć, gdyż poświęcając nieco czasu można zaoszczędzić sporą sumę. Najtańsze ośrodki oferują nocleg za minimum 250 bat. Zwykle są to jednak spartańskie warunki w domkach i na kempingach, nie powinniśmy więc spodziewać się luksusów.

Całkiem znośne warunki można jednak znaleźć już za 800 bat za noc za pokój, a płacąc 1500 bat możemy się już spodziewać zupełnie komfortowego pobytu. Pozostaje tylko wybrać lokalizację i cieszyć się pobytem na Phuket. Tajska obsługa zapewni wszelkie wygody.

Jeśli odczuwamy potrzebę zanocowania w prawdziwym pałacu, to także nie będzie problem... oczywiście pod warunkiem posiadania odpowiednich funduszy. Dość dodać, że najdroższe obiekty na Phuket oferują noclegi nawet za 30 tysięcy bat.

lykavittos_hill
Najwyższy szczyt Aten - wzgórze Likavitos
Fot. Dreams

Kiedy słupek termometru zaczyna gwałtownie spadać, większość z nas marzy o tym, by znaleźć się gdzieś daleko, gdzie śnieg nie zacina i można bez obaw wyjść na spacer w pełnym słońcu. Jednym z takich miejsc są Ateny - miasto znane z magicznych opowieści i legend sprzed wieków. Ateny mają już ponad 3400 lat, więc każdy miłośnik zwiedzania powinien postawić sobie za cel wizytę w nich. Corocznie zjawia się tu 4 miliony turystów, zalecamy zatem dobrze zastanowić się nad porą przyjazdu, by uniknąć największych tłumów.

Oprócz niewątpliwego uroku, Ateny mają także swoje wady. Ruch na ulicach bywa nie do zniesienia, praktycznie zawsze dają popalić uliczne korki oraz gwar i hałas. To chyba mimo wszystko niewielka cena za możliwość obejrzenia na własne oczy miasta bogini Ateny. Dlatego nie ma na co czekać – wybieramy się do Aten!

Dzień pierwszy

Akropol nocą
Fot. Dreamstime

Wstaje nowy dzień, a my wybieramy się na zwiedzanie miasta. No tak, ale co zwiedzać? W Atenach jest tak dużo atrakcji, że właściwie nie ma szans na zobaczenie wszystkiego w dwa dni. W końcu kilka tysięcy lat historii miasta nie poszło na marne. Cudowne jest jednak to, że tak wiele zabytkowych budowli zachowało się dla przyszłych pokoleń. Nie ma więc sensu marnować czasu, trzeba ruszać w drogę. Wcześniej jednak musimy starannie wybrać miejsca, które zamierzamy odwiedzić. Poniższa propozycja jest zupełnie subiektywna.

Akropol

Koniecznie trzeba wybrać się na Akropol – to gwóźdź programu każdej wycieczki do Aten. W 2004 roku Akropol odnowiono, otoczono go też przyjemną zielenią sadząc wokół drzewa. O godzinie 11 następuje zmiana warty gwardzistów, dobrze więc byłoby właśnie wtedy być na wzgórzu. Przy wejściu płacimy kilka euro (zwykle 6). Najważniejszy element Akropolu to bez wątpienia Partenon, czyli świątynia Ateny. Nad jego wykończeniem pracował sam Fidiasz. Kolejnym przystankiem powinien być Erechtejon, znacznie skromniejsza (ale nie mniej ważna) świątynia zbudowana w jońskim stylu. Warto znaleźć jeszcze czas na obejrzenie Odeonu, czyli muzycznego teatru. Mogło się w nim pomieścić ponad 5 tysięcy widzów! Jego doskonała akustyka sprawia, że do dziś regularnie odbywają się w nim koncerty i imprezy kulturalne. Niedawno otwarto nowe Muzeum Akropolu,w którym można obejrzeć najpiękniejsze antyczne skarby. Są tu wyroby ceramiczne, narzędzia, bronie, fragmenty budynków ocalone przed zagładą.

Teatr Dionizosa i Dory Stratou

Nieopodal znajduje się teatr Dionizosa, będący zarazem jego świątynią. Budowla została zbudowana prawdopodobnie jeszcze w VI wieku p. n. e. Dwa wieki później teatr został rozbudowany przez sławnego władcę Aten, Likurga. Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale ten starożytny budynek pozwalał oglądać spektakle 17 tysiącom widzów naraz. Ostatnimi tego dnia miejscami, do których powinno się zajrzeć są z pewnością wzgórze Pnyks, na którym zbierało się ateńskie Zgromadzenie Ludowe. Miejsce to zyskało sobie tym samym podniosłą rolę w kształtowaniu demokracji. W pobliżu Pnyks leży teatr Dory Stratou. Główną atrakcją są organizowane w nim od czasu do czasu ludowe tańce i imprezy folkowe. Jeśli po dniu pełnym wrażeń wciąż nam mało atrakcji, czeka na nas ateńskie...

Życie nocne

Imprezowicze nie mogą narzekać na nudę. Stolica Grecji oferuje rozrywki dla każdego. Jeśli więc wieczorami nie mamy ochoty siedzieć w pokoju hotelowym, ruszajmy w miasto. Horostatsion (2 Skouleniou) należy do kategorii najpopularniejszych klubów w mieście. Na trzech poziomach gra się tu różne rodzaje muzyki, dlatego monotonia nam nie grozi. Jeżeli preferujemy muzykę lat 80, to koniecznie trzeba wstąpić do Wild Rose (10 Panepistimiou). Miłośnicy jazzu muszą zajrzeć do Half Note Jazz Club. W Exo (Markou Mousourou 1) zabawa jest jeszcze lepsza dzięki widokowi na Akropol. To tylko nieliczne z ateńskich klubów, a wciąż powstają nowe. Najlepiej mieć jednak ateńskiego przewodnika, który mógłby zaprowadzić nas do swoich ulubionych miejsc.

Dzień drugi

Pobudka skoro świt – czas w dalszą drogę, zwłaszcza że czasu coraz mniej...

Muzeum Archeologiczne

ateny_agora
Nowa Agora ateńska
Fot. Dreamstime

Można zacząć zatem od najsłynniejszego muzeum Aten: Narodowego Muzeum Archeologicznego (Patission 44). Według licznych rankingów należy ono do prestiżowego grona najważniejszych muzeów świata. Dopiero tutaj można w pełni docenić kunszt antycznych artystów. Eksponaty przedstawiane wewnątrz muzeum pochodzą głównie sprzed naszej ery. Są tu efektowne posągi z brązu, grecka ceramika oraz rzeźba. Wrażenie robią zbiory z Myken, wykopane przez ekspedycję kierowaną przez Henryka Schliemanna w 1876 roku. Zwiedzanie muzeum zajmuje bardzo dużo czasu. Niektórzy twierdzą, że nawet dwa dni mogą nie starczyć, dlatego trzeba wybrać te części, które najbardziej nas interesują.

Katedra Metropolitalna, Wieża Wiatrów, plac Síndagma, świątynia Zeusa

Z muzeum warto wyjść by przespacerować się po dzielnicy Pláka, wśród starych domów i wąskich uliczek. Oprócz kościoła św. Katarzyny z XI wieku oraz XIX – wiecznej Katedry Metropolitalnej godna uwagi jest Biblioteka Hadriana. Niezwykłe wrażenie robi również Wieża Wiatrów, zbudowana w I wieku p. n. e. Koniecznie trzeba też przejść się na plac Síndagma, gdzie gwardziści pełnią wartę przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Idąc dalej natykamy się na ruiny świątyni Zeusa. Była to jedna z największych budowli sakralnych, a w jej wnętrzu znajdował się pomnik Zeusa oraz Hadriana, który ufundował ukończenie świątyni. Niestety, do dziś z monumentalnej budowli pozostało naprawdę niewiele. Całkiem nieźle, jak na swój wiek, zachował się Łuk Hadriana. Ateny to nie tylko zabudowa antyczna. Dla tych, którzy wolą nowszą architekturę polecamy wędrówkę szlakiem neoklasycystycznych zabytków miasta. Najbardziej efektowną przedstawicielką tego stylu architektonicznego jest Biblioteka Narodowa, olśniewająca swoją bielą. Jeśli zostało nam jeszcze trochę czasu i sił, dlaczego by nie odwiedzić kolejnego ateńskiego muzeum? Za najlepsze uważa się Muzeum Sztuki Ludowej (wspaniałe wyroby rękodzielnicze), Muzeum Judaistyczne oraz Muzeum Sztuki Islamskiej. Miłośnicy sztuki z pewnością wybiorą się do Galerii Narodowej, gdzie można obejrzeć nie tylko dzieła greckich artystów, ale również Picassa, Rembrandta czy Delacroix.

Gastronomia

Kuchnia grecka przeszła już do legendy. W każdym większym mieście w Polsce mamy już co najmniej kilka lokali serwujących dania kuchni greckiej lub przynajmniej pretendujących do miana takich dań. Nie bez powodu: jedzenie na Półwyspie Peloponeskim jest naprawdę wyśmienite. Dużo oliwy, czosnku, przypraw, pyszna baranina. Najbardziej znaną potrawą jest oczywiście gyros, przyrządzany w zupełnie inny sposób niż ten znany i podawany zazwyczaj z pitą lub frytkami, cebulą oraz tzatzikami. Oprócz tego także inne wersje znanych nam potraw mogą zaskoczyć: souvlaki, dolmas, sałatki greckie... Wszystko to smakuje zupełnie inaczej w oryginalnej greckiej wersji.

Do najlepszych restauracji serwujących tradycyjne dania lokalnej kuchni należy bez wątpienia Taverna Xinos (4 Geronta, działa od 1935 roku), Kolias (3 Plastira – pyszne dania z ryb) oraz Strofi Tavern (25 Rovertou Galli). Jeśli mamy ochotę na coś innego niż gyros, możemy wstąpić do lokali specjalizujących się w kuchni amerykańskiej, np. Jackson Hall (4 Milioni ). Dużo jest rzecz jasna restauracji specjalizujących się we włoskich przysmakach (Il Tenello przy 54 Knossou). Miłośnikom sushi natomiast, polecamy Kiku (12 Dimokritou).

Zakupy

Ateny to raj dla tych, którzy lubią przechadzać się po targowiskach i bazarach w poszukiwaniu ciekawych pamiątek. Można tu znaleźć naprawdę niepowtarzalne towary. Najlepszym miejscem na początek zakupów jest bez wątpienia plac Monastiraki, wokół którego jest mnóstwo przeróżnych straganów. Także cała dzielnica Pláka jest doskonałym miejscem na zakupy - zwłaszcza, że została wyłączona z ruchu. Na bazarach ateńskich można kupić praktycznie wszystko: od świeżych owoców i warzyw, przez ceramikę i biżuterię aż po ubrania. Jeśli ktoś woli centrum handlowe, zapewne chętnie wybierze się do największego obiektu tego typu, The Mall. Są w nim zebrane sklepy takich marek jak: Lacoste, Clarks, Diesel czy Esprit. Do tego dodajmy obowiązkowe kino, restaurację oraz kręgielnię.

Jak dotrzeć?

Z racji odległości (z Warszawy do Aten jest niespełna 2 tysiące kilometrów), najbardziej polecanym środkiem transportu jest oczywiście samolot. Loty do Aten oferuje wielu przewoźników. Oprócz LOT-u także: British Airways, Norwegian, SAS, Malev... Ceny są coraz niższe. Przeciętnie trzeba zapłacić ok. 600 złotych za podróż, ale korzystając z promocji, możemy bez problemu obciąć koszty nawet do mniej niż 300 złotych. Lot z Warszawy trwa przeciętnie 2 godziny i 45 minut. Port lotniczy Eleftherios Venizelos leży 27 kilometrów od centrum, dlatego trzeba jeszcze zatroszczyć się o dojazd do zarezerwowanych wcześniej pokoi.

Lotnisko należy do najnowocześniejszych w Europie, więc nawet gdybyśmy byli zmuszeni pozostać na nim trochę dłużej, nie będziemy żałować. Można wówczas zwiedzić Muzeum Archeologiczne lub po prostu udać się do restauracji czy kawiarni. Aby dojechać do centrum, najwygodniej skorzystać z metra i kolei podmiejskiej. Niestety, bilet to koszt 6 euro, dlatego oszczędniej jest zdecydować się na autobus (3 euro). Oczywiście przy lotnisku kręci się wielu taksówkarzy, jeśli więc wolimy skorzystać z ich usług – nie ma problemu. Gdy rozważamy inne warianty dotarcia do Aten, najlepszą opcją (oprócz samochodu) jest bez wątpienia autokar. Cena za przejazd to od 200 do 400 złotych, ale podróż trwa długo i może być uciążliwa.

Komunikacja miejska

Sieć komunikacji miejskiej w Atenach na szczęście jest całkiem dobrze zorganizowana. Aktualnie po mieście możemy podróżować trzema liniami metra. Autobusy kursują co 15 minut od godziny 5:00 do 23:30. Są tu także autobusy ekspresowe i trolejbusy oraz trzy linie tramwajowe. Cena biletu całodziennego wynosi 3 euro. Taki bilet kasuje się tylko raz, przy pierwszym przejeździe. Bilet tygodniowy to koszt 10 euro. Jeśli przyjechaliśmy do Aten samochodem, warto mimo to rozważyć podróżowanie komunikacją miejską. Korki to nie jedyny problem. Jeszcze gorsi potrafią być ateńscy kierowcy, nieprzestrzegający przepisów i znacznie przekraczający dopuszczalną prędkość.

Nocleg

Ceny noclegów niestety są wysokie. W zamian za to miasto oferuje wiele obiektów hotelowych o najróżniejszym standardzie. Większość z nich jest nowych lub poddanych gruntownej renowacji, co zostało wymuszone przez odbywające się w Atenach w 2004 roku igrzyska olimpijskie. Właśnie przez to ceny skoczyły do góry. Jak zwykle najkorzystniejszą cenowo propozycją są hostele. Łatwo przewidzieć, że warunki bywają w nich dalekie od ideału. Są jednak czyste i zadbane, a w końcu kto ma zamiar spędzać w pokoju więcej czasu, niż to konieczne? Do najpopularniejszych hosteli należą Hostel Afroditi, położony w pobliżu dworca kolejowego, oraz Youth Hostel 5. W większości przypadków oferują one miejsca w pokojach wieloosobowych, a ceny nie przekraczają raczej 25 euro od osoby (co i tak jest sporą sumą). Tym, którzy wolą jednak nieco lepsze warunki można polecić jeden z licznych hoteli. Są tu obiekty wszystkich kategorii. Jeśli nie chcemy nocować w ścisłym, hałaśliwym centrum, polecamy Hotelem Adams. Trzygwiazdkowe obiekty hotelowe na szczęście nie są znacznie droższe od hosteli, a warunki są nieporównywalnie lepsze. W Golden City Hotel zapłacimy 70 euro za pokój dwuosobowy a w Hotelu Galini – 80. Najbardziej wymagający mogą skorzystać z oferty jednego z wielu hotelów pięciogwiazdkowych, np. King George II Palace Hotel (od 244 euro za dwie osoby) czy Grand Resort Lagonissi (od 330 euro za dwie osoby).

Ile to kosztuje?

Podróż: w promocji ceny biletów lotniczych zaczynają się od 200 złotych w jedną stronę.
Nocleg w hotelu średniej klasy to minimum 30 euro od osoby w pokoju dwuosobowym.
Jedzenie: ceny obiadów wynoszą średnio od 10 do 40 euro.
Piwo w restauracji: ok. 5 euro, drinki od 6 euro.
Komunikacja miejska: bilet 24-godzinny to koszt 3 euro, a więc przynajmniej 2x3 euro.
Wejście na teren Akropolu: 6 – 12 euro.
Wejście do Narodowego Muzeum Archeologicznego: 3 – 7 euro.

Perełki do 200 zł! Co za okazje!33 okazje od 150 Zobacz Jednodniówki i dobówki! Dla tych, którzy naprawdę kochają latać!42 okazje od 161 Zobacz Tu macie wiele do odkrycia! Tanie loty do Grecji49 okazji od 313 Zobacz Gdzie jechać we Włoszech? Daj się skusić na tanie loty na jedną z pięknych wysp!16 okazji od 288 Zobacz Planujesz wakacje w czerwcu? Znajdź idealną propozycję lotu dla siebie!61 okazji od 161 Zobacz Tanie loty z Warszawy! Ruszaj w podróż156 okazji od 206 Zobacz OKAZJE na loty z Wrocławia! Pakujcie walizki!85 okazji od 188 Zobacz HALO KATOWICE! Mamy dla Was najlepsze okazje na loty!53 okazje od 184 Zobacz