Treść strony

  • polska firma
  • 20 lat na rynku
  • 600 000 klientów
  • bezpieczne płatności
  • gwarancja najniższej ceny

Treść główna

Zaczarowana Kreta

" Kreta jest blee"- tak odpowiedziałam mamie kilkanaście lat temu, gdy byliśmy na wspólnych rodzinnych wakacjach na Krecie. Nie przypuszczałam, że odwiedzę to miejsce jeszcze raz, a jednak... Siedząc na pokładzie samolotu usłyszeliśmy " Welcome in Hania? Szania? Whatever". Przywitał nas chłodny wietrzyk, jednak byliśmy pełni nadziei, że pogoda się zmieni. Nie spodziewaliśmy się dużo po kwietniowej aurze, jednak po długiej zimie chcieliśmy się chociaż trochę wygrzać. Z lotniska dojechaliśmy do miasta autobusem. Wysiadając zaczepiła nas pewna greczynka oferując nocleg. Na początku byliśmy sceptycznie nastawieni, jednak po chwili rozmowy daliśmy się skusić- jak się okazało nie mogliśmy podjąć lepszej decyzji.

Hostel położony jest w centrum miasta. Właścicielka okazała się naszym Aniołem Stróżem. Poinstruowała nas gdzie powinniśmy pojechać, co warto zobaczyć, dała namiary do restauracji w których można zjeść tanio i smacznie. Po zakwaterowaniu ruszyliśmy na miasto po zapasy greckich trunków. Cały wieczór spędziliśmy siedząc na kamiennych wałach, delektując się szumem fal, smakiem greckiego wina i pięknymi widokami oświetlonej Chanii. Rankiem obudziłam się jako pierwsza. Otworzyłam okiennice i... moim oczom ukazał się wręcz nierzeczywisty widok na Marine, a za nią piękne, rozległe, granatowe morze. Ciężko było mi uwierzyć w ten bajkowy obrazek. Tego też dnia wyruszyliśmy odkrywać tajemnice jakie kryło starożytne miasto. Rankiem wszystko wyglądało inaczej. W okół portu ciągnęły się tawerny i restauracje zachęcając do spróbowania lokalnych potraw. Na miejscowym targu sklepikarze prześcigali się w promowaniu swoich produktów, częstując przechodnich turystów. Można tu było kupić wszystko, od suszonych owoców, różnorodne oliwki i oliwy, pamiątki, po świeże owoce morza lub już przyrządzone.

Stare miasto znajduje się w obrębie portu weneckiego, latarni morskiej oraz malowniczej starówki z fontanną pośrodku. Do atrakcji Chanii można zaliczyć:

  1. Twierdzę Firksa, w której znajduje się Kreteńskie Muzeum Morskie;
  2. Meczet Janczarów- przy wybrzeżu portowym;
  3. Kościół Agios Nikolaos;
  4. Kościół Agii Anargyri- prawosławna świątynia, ociekająca srebrem z pięknymi freskam;
  5. Bazar- targowisko umieszczone na planie krzyża , o którym wspomniałam wcześniej.

Jeśli chodzi o plaże w obrębie miasta możemy znaleźć dwie piaszczyste i dwie żwirowane. Są one jednak niewielkie i w porównaniu do tych w okolicach Chanii mało atrakcyjne.

Trzeci dzień pobytu na miniaturze greckiego kontynentu postanowiliśmy przeznaczyć na zwiedzenie jego zachodniego wybrzeża. Wypożyczyliśmy więc samochód i ruszyliśmy w drogę. Po kilkugodzinnej przeprawie przez kreteńskie drogi dotarliśmy do celu- do różowej plaży Elafonisi. Co zastaliśmy? Piaszczystą plażę, kamienistą zatoczkę, płytką lagunę, w której od Słońca iskrzyła się niezbyt ciepła, ale bardzo zachęcająca do kąpieli woda. Nie mogliśmy przepuścić praktycznie jedynej okazji, więc wskoczyliśmy do niej ( ja przełamałam się ostatnia- ale było warto;D).

Naszym kolejnym celem była laguna Balos. Znajduję się ona na północno-zachodnim skraju Krety między półwyspem Gramvousa i wyspą Imeri Gramvousa. Aby się do niej dostać trzeba było pokonać 7-kilometrowy odcinek kamienistej drogi, dlatego chcąc go pokonać trzeba się uzbroić w cierpliwość. Ciężką i długą trasę rekomensują malownicze widoki. Na Balos dotarliśmy przed zmierzchem. Aby dostać się na plaże musieliśmy przejść przez górskie zbocze. Po ok 30 min marszu dotarliśmy na miejsce. Czy było warto? Widok Słońca leniwie kryjącego się w falach Morza Śródziemnego był bezcenny.

Czwarty dzień na wyspie i szalony pomysł dostania się jakimś cudem na Santorini- które jest moim jednym z największych podróżniczych marzeń. Po poprzednim długim i wycieńczającym dniu wstaliśmy o 4 nad ranem i zdeterminowani udaliśmy się w kierunku wylotówki z Chanii chcąc autostopem dostać się do Rethymnon, a później do Heraklionu, skąd miał odpływać prom na Santorini.Szliśmy pustymi ulicami Chanii, próbując zatrzymać co jakiś czas nadjeżdżające samochody. Wreszcie-udało się! Miły Grek nie znający ani słowa po angielsku, podwiózł nas do wylotówki z miasta skąd mogliśmy dalej wystawiać nasze szczęście na próbę. Staliśmy i staliśmy... Słońce już wschodziło, samochodów pojawiało się coraz więcej więc i nasza nadzieja była większa. Wreszcie z przeciwnej strony przystanęła czerwona, sportowa mazda. Młody chłopak, gdy nas zobaczył i minął, specjalnie nawrócił żeby nas zabrać. Pochodził z Armenii, na Krecie pracował jako kelner. Rzadko można spotkać kogoś tak miłego i pomocnego jak on, a jednak. Kreta na każdym kroku zaskakiwała nas coraz bardziej. Alex zostawił nas na środku autostrady i wylotówki do Heraklionu. Przed pożegnaniem zapytał co zrobimy jeśli niczego nie uda nam się złapać- nie odpowiedzieliśmy gdyż po ostatnich godzinach naszego szczęścia nawet nie dopuszczaliśmy tej myśli do siebie. Pełni nadziei stanęliśmy jakby się wydawało w doskonałym punkcie, gdzie mijały nas cały czas samochody. Niestety...zrezygnowaliśmy. Nikt nie chciał się zatrzymać, czas uciekał, a po ilości samochodów, która nas minęła , stwierdziliśmy, że nie mamy szans. Udaliśmy się więc na autobus.Przy okazji zwiedziliśmy Rethymnon, które przyznam było bardzo podobne do Chanii. ale równie atrakcyjne i warte zobaczenia. Co innego Heraklion. Stolica wyspy na początku przeraziła nas swoim ogromem. Miasto różniło się od pozostałych. Do atrakcji możemy zaliczyć:

  • Muzeum Archeologiczne- posiada w zbiorach znaleziska z Knossos i Fajstos
  • Grób Nikosa Kazantzakisa- grób autora Greka Zorby, z wyrytą maksymą: "Nie mam nadziei. Nie boję się. Jestem wolny"
  • Fontanna Morosiniego- fontanna wenecka ozdobiona marmurowymi lwami i postaciami z mitologii
  • Agios Markos-Kościół zniszczony dwa razy przez trzęsienie ziemi, zgromadzone są tu kopie fresków
  • Fort Koules- port wenecki
  • Agios Titos-Kościół w którym przechowywana jest czaszka św.Tytusa
  • Agios Ekaterini- Kościół mieszczący Muzem Sztuki Sakralnej

Do atrakcji miasta należy też Aquarium, w którym można podziwiać morskie stworzenia. Imponujący jest też targ znajdujący się w sercu Heraklionu, oferujący lokalne produkty i pamiątki. Wciąż z nutką nadziei na wyprawę na Santorini udaliśmy się do portu. Szukaliśmy, pytaliśmy, jednak jak się okazało pierwszy prom jaki będzie płynął na wyspę i z niej wracał przewidywany jest dopiero na maj...Żadne statki też nie wypływały z portu, gdyż wiatr był zbyt silny. Załamała mnie ta wiadomość. Byłam tak blisko spełnienia swojego marzenia i nie udało mi się. W duchu jednak stwierdziłam, że tak miało być. Nie będę miała innego wyjścia jak powrócić kolejny raz do Grecji.
Wyruszyliśmy więc zwiedzić stolicę Krety. W jednym z punktów z pamiątkami poznaliśmy Giannisa, Włocha,profesora archeologii, który przez 5 lat pracował w Muzeach Watykańskich. Co go sprowadziło na Kretę i jakim cudem zaczął sprzedawać pamiątki-nie mam pojęcia, ale widać było, że był przepełniony szczęściem. Zaczynaliśmy odczuwać głód więc postanowiliśmy, że znajdziemy i stworzymy swoją własną restaurację. Zaopatrzyliśmy się w gorący chleb, pastę oliwkową i świeże oliwki, czerwone lokalne wino i udaliśmy się na poszukiwanie idealnego miejsca, które szybko znaleźliśmy i mogliśmy delektować się naszymi specjałami. Turysta przyjeżdżając do kraju gdzie jest inny klimat bardzo szybko przywyka do sjest, które są tu zwyczajem. Nam także nie udało się uniknąć wzmożonego zmęczenia więc zaspaliśmy, tak po prostu...w Marinie.

Piąty i ostatni dzień naszego pobytu był najpiękniejszy ze względu na pogodę, ale też ze względu na czas jaki spędziliśmy. Słońce od rana ogrzewało nas swoimi promieniami. Udaliśmy się na targ, gdzie zrobiliśmy ostatnie zakupy i spróbowaliśmy świeżo przyrządzonej ryby. Zakupiliśmy też miodowo-cynamonową Rakije i wyruszyliśmy na drugą, dotychczas przez nas niezwiedzoną, stronę Chanii, gdzie delektowaliśmy się smakiem słodkiego, złotego trunku i cudownymi widokami. Spędziliśmy w tym miejscu sporo czasu, gdyż dosłownie marzyłam, aby zatrzymać tę chwilę na zawsze. Po przespacerowaniu się, sjeście na plaży, zakończyliśmy nasz ostatni dzień piknikiem na tych samych kamiennych wałach, obok latarni morskiej, co pierwszy wieczór. Czuliśmy niesamowity niedosyt tego miejsca, ale niestety czas nas gonił i musieliśmy udać się na lotnisko.
Na lotnisku, ku naszemu zdziwieniu, przeszliśmy przez cztery kontrole biletów. Pierwszy raz spotkałam się aż z takim rygorem. Każdy bagaż był sprawdzany pod względem wielkości, co też mi się nie zdarzyło w żadnym z wcześniejszych krajów.Po długiej i problemowej odprawie samolot uniósł się w powietrze i tak pożegnaliśmy się z beztroskimi dniami na zaczarowanej Krecie, którą Homer opisywał słowami "Ląd kreteński pośrodku ciemnego niczym wino morza".

Przydatne informacje:

  1. koszt wypożyczenia samochodu-30 euro/dzień-wystarczy dowód osobisty i prawo jazdy
  2. autobus lotnisko-Chania-2,30 euro ( autobus kursuje co godzinę)
  3. autobus Chania-Heraklion-ok 13 euro/ w jedną stron
  4. posiłek w restauracji-sałatka grecka, danie lokalne do wyboru, piwo-11-13 euro
  5. prom na Santorini-100-130 euro
Świat w kolorach tęczy
Wakacje low cost

Alerty cenowe

Ustaw gdzie i kiedy chcesz lecieć, a my zajmiemy się resztą!

Najlepsze okazje

Czas pomyśleć o MAJÓWCE! Sprawdź okazje na długi weekend!7 ofert od 376 Sprawdź Tanie loty z Polski od Wizz Air30 ofert od 107 Sprawdź Tanie loty na greckie wyspy! Zakręci Wam się w głowie od tego piękna12 ofert od 287 Sprawdź Tanie loty z Warszawy! Ruszaj w podróż30 ofert od 116 Sprawdź