Jak przenocować bez hotelu?- cykl. Znajomi

Koszty za noclegi to zazwyczaj największe obciążenie naszego budżetu. Jesli juz wydaliśmy na bilet określoną sumę, szkoda jest wracać po dwóch dniach, aby zminimalizowac koszty wyjazdu. Dlatego popisze tu w cyklu o tym jak tanio lub darmo znaleźć nocleg i wyjść z tego z twarzą.

Dziś o znajomych. Znajomych znajomych i takich znajomych, którzy kojarzą naszych znajomych wyłącznie z widzenia...

Niby nie trzeba tłumaczyć, wystarczy się odważyć. W pierwszej kolejności piszemy do tej cześći rodziny, która wyemigrowała, następnie z polecenia lub gdzieś tam rozsianych ezazmusowych kolegów. Bądźcie jednak otwarci na nowe możliwości. Zazwyczaj drugim pytaniem po Jak się nazywasz? jest skąd jesteś? Nie mówię, że trzecim ma być jak do Ciebie dolecieć na wakacje? ale zachowujcie sobie takie informacje w pamięci. Zapraszajcie na FB, twórzcie notesy z adresami. Zanim się obejrzycie, wymarzony kierunek nie bedzie musiał byc ograniczony biurem podróży. 

Moje nocowanie u znajomych zaczeło się od koleżanki, która wyjechała jak au pair, następnie spotkane koleżanki poleciły mi inne znajome w różnych krajach Europy. Inna daleka znajoma odbywała staż w ambasadzie Estonii, mieszkałyśmy wtedy w mieszkaniu w którym zatrzymuje sie Prezydent RP. Któraś wyjechała na Erazmusa do Barcelony, ktoś mi polecił znajomych w Bergen w Norwegii. Raz nawet w klubie przysiadł się do nas Macedończyk, który remuntuje własnie hotel w Skopje i tak mamy juz bilety na wakacje. 

Ach i miłam taki przypadek, że znajoma, znajomej z LO zmieniła wyznanie i zamieszkała w Tel Awiwie.

Kontakty, otwartość i FB, ale recepta wyszła.