Treść strony

  • polska firma
  • 20 lat na rynku
  • 600 000 klientów
  • bezpieczne płatności
  • gwarancja najniższej ceny

Treść główna

Yuyao - małe miasto w zieleni

Krótki wypad do Yuyao

Lubicie rzeczy spontaniczne? Ja tak! Takie też chwytam w dłonie, gdy tylko nadarza się ku temu okazja! Tak było z tym weekendem. W czwartek odezwał się do mnie Jack - chińczyk, którego poznałam w Polsce, że dawno się nie widzieliśmy (już prawie rok!) i że skoro jestem w Chinach to mam wpaść z wizytą. Nie trwało długo jak się zdecydowałam i zaczęłam szukać biletu (w Chinach ciężko kupić bilet na ostatnią chwilę - pociągi non stop jeżdżą pełne). Nie znalazłam pociągu do Yuyao, ale był do Hangzhou - twarda leżanka na piątek, dzień następny. Kupione! Potem została kwestia powrotu. Jack wyszukał możliwe najszybsze połączenie bez spania w pociągu drugi raz, tak żebym w poniedziałek idąc do pracy nie bya chodzącym trupem (wierzcie na słowo, tutejsze dzieci nie rozumieją twojego złego samopoczucia czy zmęczenia - masz się bawić i tyle :P). I tak oto powrotną podróż zaplanowałam z Yuyao do Nanjing i potem z Nanjing do Zhengzhou - te przejazdy już szybkim pociągiem (śmiga 300km/h) tak więc łącznie powrót zajęła mi 9 godzin. Kwestia dojazdu z Hangzhou do Yuyao pozostawiłam Jackowi - stwierdził, że to załatwi, tak jak nocleg dla mnie. Tak też było. Jack razem z koleżanką odebrali mnie ze stacji w Hangzhou i wspólnie udaliśmy się na stację szybkiego pociągu - 40min jazdy i byliśmy w Yuyao. To małe (jak na Chiny) miasto - zaledwie 0,5mln mieszkańców, w którym mieści się wiele firm. 

Myślałam, że będzie szare, pełne smogu, a tutaj okazuje się że to bardzo ładne miasto. Są tu małe obrośnięte drzewami góry, rzeka i ładne mosty, mało wieżowców i dużo drzew! Co prawda jak tam dojechaliśmy to padał deszcz, ale nie mogłam się nacieszyć wdychanym powietrzem pachnącym mokrym drewnem!

Jak dotarliśmy do Yuyao to koleżanka Jacka się odłączyła a ja pojechałam z Jackiem zobaczyć jego firmę. Poznałam tym samym Charliego i Mike - jego pracowników. Wypiliśmy ciepłą herbatę i udaliśmy się na wspólny obiad. Dołączyła do nas jeszcze córka Jacka. Mieliśmy problem z restauracją, z racji, że był to dzień kobiet i wszystko było zajęte, ale czekając na zwolnienie miejsca Charli z Mikiem kupili mi giga truskawkowo-bananowego loda i dali mi misia w prezencie na dzień kobiet, więc czas szybko zleciał. Wspólne chińskie jedzonko było bardzo miłym wydarzeniem. Dużo smiechu, pyszności (np.ciepły chleb z lodem xD), kurczak w chlebie!, ryżowy makaron z warzywami, małże, jakiś skorupiak z warzywami i zapiekanym serem specjalnie dla mnie itd. Mniam! Po obfitym posiłku udaliśmy się na KTV, czyli tutejsze karaoke. Tylko, że to karaoke tutaj wygląda trochę inaczej niż w Polsce. Przyjaciele wynajmują specjalny pokój z nagłośnieniem i telewizorem gdzie będą mogli śpiewać, jeść, pić i się bawić. Początkowo byłam sama z Mikiem i Charlim, trochę pośpiewaliśmy i chwile później dołączył Frank - jeszcze jeden pracownik z firmy Jacka. No i było już 3 facetów na jedną mnie, więc zapytałam kiedy przyjdą jakieś dziewczyny, no i podobno miały dojść niebawem. Chłopcy nauczyli mnie chińskiej gry kostkami do picia, a potem znów dołączyli jacyś koledzy - następnych 3 czy 4, już nie pamiętam imion, bo w sumie wtedy przestało mi się tam podobać. Zaczęli palić w tym pomieszczeniu, fałszowali do mikrofonów i generalnie nie czułam się komfortowo będąc jedyną dziewczyną tam, z facetami których ledwo znam. Zadzwoniłam do Jacka, że ma mnie zawieźć do hotelu, bo nie podoba mi się tam i 5 minut później Jack już po mnie był. Jeszcze z Charlim udaliśmy się na gorącą czekoladę do Starbucksa i potem wylądowałam w bardzo ładnym hotelu :) 

Następny piękny, słoneczny dzień spędziłam z Jackiem wspinając się na niewielką górę, gdzie byłam zaskoczona ilością atrakcji, jaką taka wspinaczka serwuje. Znalazłam tam bowiem starą szkołę piękne altanki stare wyryte w kamieniu znaki, studnię, zagrodę chińskich drzewek szczęścia, zoo, ludzi spzedających słodkości, grających w chińskie gry, uprawiających taichi, mikro balonową strzelnicę, lokalną giwazdę - piosenkarkę i piękny punkt widokowy na całe miasto! Do tego u podnoża góry prezentuje się piękna makieta całego miasta, a zaraz schodząc z góry wychodzi się na alejkę wzdłuż rzeki, która zabudowana jest pubami w starych chińskich budynkach. Odwiedziliśmy też wystawę porcelany sprzed 2000 lat. Nie mogłam się nacieszyć wdychanym powietrzem! Czuć w nim liście, drzewo, kwitną tu kwiatki, latają ptaki i jest zielono wszędzie!! Potem poszliśmy na lunch i znów jakieś mięsko, kapusta, małże i kulki ryżowe z czarnym słodkim dodatkiem posypane pyłkiem z kwiatów - całkiem dobre :) I tak dzień zleciał i naszła pora bym wróciła do Zhengzhou. Pożegnałam się z Jackiem dziękując mu za poświęcony czas i wsiadłam do pociągu. Podczas przesiadki w Nanjing poznałam miłą rodzinkę z Zhengzhou, z którą pogawędziłam trochę i wymieniliśmy się numerami. Weekend uważam za udany, choć mimo wszystko też męczący. :) Anyway, Yuyao zaliczyłam :)

Pozdrówki,

Jessica

Ps. Notka uzupełniona zdjęciami dostępna na moim blogu www.chinskiswiat.blogspot.com

Google Flights czyli Loty Google
Numerowane miejsca w Ryanair

Alerty cenowe

Ustaw gdzie i kiedy chcesz lecieć, a my zajmiemy się resztą!

Najlepsze okazje

Czas pomyśleć o MAJÓWCE! Sprawdź okazje na długi weekend!7 ofert od 376 Sprawdź Tanie loty z Polski od Wizz Air30 ofert od 99 Sprawdź Tanie loty na greckie wyspy! Zakręci Wam się w głowie od tego piękna12 ofert od 332 Sprawdź Tanie loty z Warszawy! Ruszaj w podróż30 ofert od 112 Sprawdź