Treść strony

2064-tanie-bilety-azerbejd%C5%BCan

Wyszukiwarka biletów lotniczych

przelot złożony
1 pasażer
  • Dorośli od 18 lat-1+
  • Młodzież 12-18 lat-0+
  • Dzieci 2-12 lat-0+
  • Niemowlęta do 2 lat-0+
  • Wybierz
Szukaj
  • polska firma
  • 20 lat na rynku
  • 600 000 klientów
  • bezpieczne płatności
  • gwarancja najniższej ceny
Tanie loty. Szybko i wygodnie.

Treść główna

7 cudów świata w 2 tygodnie

7 nowych cudów świata
7 cudów świata w 2 tygodnie
Zobaczyć na własne oczy wszystkie siedem cudów świata to marzenie wielu. Jednak podróż po rozsianych po całym świecie zabytkach i wyjątkowych miejscach to przedsięwzięcie na całe tygodnie. Konkretnie na dwa tygodnie.
Colosseum
7 cudów świata w 2 tygodnie

Początkiem mojej podróży szlakiem siedmiu nowych cudów świata jest Rzym. To tam w końcu prowadzą wszystkie drogi – moja wiedzie do Colosseum. Wyprawa zaczyna się niemal w środku nocy. Na Okęciu muszę być o świcie bo samolot do Włoch mam o 7:00 rano. Trzy godziny lotu i trafiam w samo centrum pandemonium - godziny szczytu w Rzymie. Jednak stojąc przed gigantyczną budowlą Amfiteatru Flawiuszów, który w czasach świetności mógł pomieścić nawet 50 tys. widzów,  zapominam o złorzeczeniach taksówkarza i kakofonii klaksonów. Świadomość, że piasek rzymskiego cyrku wsiąkła krew ponad pół miliona ludzi, burzy trochę mój podziw dla piękna klasycznej architektury. Opuszczam to miejsce z mieszanymi uczuciami – mam jeszcze czas by wczuć się w rytm tej nigdy nie zasypiającej metropolii spacerując wąskimi uliczkami - od antycznych świątyń po katedry Watykanu. Miasto nie śpi ale ja po typowo włoskiej kolacji muszę odpocząć. Jutro rano tylko kawa na starówce, lekkie śniadanie i prosto na lotnisko – lot do Ammanu już o 13:35.

Petra
7 cudów świata w 2 tygodnie

W stolicy Jordanii, jestem dopiero o 18:00. Wynajmuję samochód z kierowcą, bo jeszcze dzisiaj chcę dotrzeć do starożytnej Petry. Źle śpię, nie mogąc doczekać się świtu i widoku tego przez wieki ukrytego wśród pustynnych wąwozów miasta. Petra zapiera dech w piersiach! Domy, pałace i mauzolea wyrzeźbione w skale są tak bogate, piękne i potężne, że trudno pojąć dlaczego owiewa je wiatr pustyni – pasowałyby chyba lepiej do śródziemnomorskiego wybrzeża. Zapominam o czasie i cały dzień błądzę uliczkami podziwiając doskonałość projektu i kunszt starożytnych budowniczych. Dopiero wieczór w Ammanie, pośród wszechogarniającego gwaru suku w centrum starego miasta przywraca poczucie rzeczywistości. Potarguję się o jakąś pamiątkę i może jeszcze wystarczy mi czasu i energii na jakieś muzeum albo warownię. Wieczorem wylatuję stąd z żalem i świadomością, że tak wiele nieodwiedzonych miejsc zostawiam za sobą. Pocieszam się tylko tym, że już jutro poczuję zapach mistycznych Indii i ujrzę na własne oczy najważniejszy dla mnie cud świata - Tadż Mahal.

Tadż Mahal
7 cudów świata w 2 tygodnie

Jeden z najpiękniejszych zabytków Indii to  monumentalny pomnik wiecznotrwałej miłości, wzniesiony przez cesarza Szahdżahana, na pamiątkę przedwcześnie zmarłej, ukochanej żony. Doskonałe, proporcjonalne założenie architektoniczne z białego marmuru uosabia to, o co najlepiej kojarzy mi się ze słowem piękno. Wprawdzie podróż między New Delhi a Agrą trochę trwała (to ponad 200 kilometrów) ale niczego nie żałuję. Ten prawdziwy cud architektury, przez ponad 20 lat wznosiło 20 tysięcy budowniczych. Z żalem wracam wieczorem do Delhi. Gdy zasypiam pod powiekami nadal majaczą smukłe minarety... Rano czeka następny lot – 10 godzin dzieli mnie od Pekinu.

Jestem na półmetku. Dziś zobaczę największą budowlę wzniesioną ludzkimi rękoma – Wielki Mur Chiński. Widać, ze zeszłoroczne igrzyska olimpijskie zmieniły obraz współczesnych Chin. Jest bardziej liberalnie, a turystom łatwiej zwiedzać kraj. Dzięki dobrej infrastrukturze komunikacyjnej do Badaling, najbliższej od stolicy części Muru, można się dostać łatwo i szybko. Zwiedzających jest wprawdzie wielu, jednak da się wytrzymać. Bo sam Mur jest ponadprzeciętny – w końcu na ponad sześciu tysiącach kilometrów gigantycznej budowli zmieści się trochę turystów. Robię pospiesznie całą serię zdjęć bo takiej panoramy nie ma nigdzie indziej na świecie.

Chichen Itza
7 cudów świata w 2 tygodnie

Ósmego dnia wyprawy mam kryzys. W samolocie jestem od 9 do 23, ale nie jest to 14 godzin jak wychodzi z prostych obliczeń. To prawie doba, bo mijam linię zmiany daty. Po dwóch przesiadkach, okropnie zmęczona, padam w ubraniu na hotelowe łóżko w Meridzie w Meksyku. Muszę wyspać się na zapas bo następną noc znów w samolocie. Mimo tego wstaję rześka - plan przewiduje zwiedzanie ruin Chichén Itzá. Liczące tysiące lat, ogromne prekolumbijskie miasto jest pełne schodkowych piramid, świątyń będących świadkiem krwawych obrzędów, wież i dziesiątek tajemniczych budowli, które absorbują mnie bez reszty.
Pozostałe mi kilka godzin spędzam ładując akumulatory w pełnym słońcu na cudownych plażach wokół Meridy, bo później czeka mnie lot z przesiadkami do Peru.

Ląduję w Cuzco i stamtąd wyruszam skoro świt spróbować odkryć tajemnice Machu Picchu. To tylko nieco ponad 100 kilometrów, ale droga przez Andy jest tak samo wymagająca jak piękna. Położone na wysokości ponad 2000m n. p. m. na rozległej przełęczy, opuszczone bez wyraźnych przyczyn miasto Inków zdaje się wrastać w strukturę otaczających go, ośnieżonych szczytów. Doskonale rozplanowana, granitowa architektura jest częścią gór. Podziwiam w zadumie to wyjątkowe dzieło ludzkich rąk i panoramę jaka się stąd roztacza. Wracając do hotelu wciąż rozmyślam, co spowodowało, że mieszkańcy Machu Picchu opuścili tak nagle swą podniebna siedzibę.

Rio de Janeiro
7 cudów świata w 2 tygodnie

Po 12 godzinach dosyć wyczerpującej podróży ląduję w Rio de Janeiro. Mimo to jestem wypoczęta. Wilgotny skwar jakim wita mnie Brazylia, nie jest w stanie zatrzeć wrażenia jakie robi na mnie ogromny 38-metrowy pomnik Chrystusa Zbawiciela, który zdaje się obejmować ramionami całe miasto. Stojąc u stóp pomnika i spoglądając na panoramę Rio gdzie bieda faveli sąsiaduje z wieżowcami międzynarodowych korporacji a karnawał wydaje się trwać cały rok, czuję spokój i – mimo zmęczenia, zadowolenie. Tutaj kończy się moja wyprawa a mam przed sobą jeszcze dwa przyjemne dni, które przeznaczę na zwiedzanie tej wyjątkowej metropolii. Jeszce zdążę zaszaleć na zakupach gdzie wydam resztki pieniędzy przeznaczonych na podróże i poczuć pod stopami gorący piasek Copacabany.

W sobotę pakuję manatki, wsiadam w nocny samolot i po niecałej dobie znów będę mogła postawić stopy na warszawskim lotnisku. Może i będę miała lżejszy portfel, ale wiem, że warto inwestować w marzenia. Teraz czas rozejrzeć się za następną inwestycją...

Szkoda że to tylko moja wyobraźnia, niemniej jednak jest to naprawdę możliwe, moje plany są dokładne i realne, obejmują loty, noclegi i zwiedzanie w terminach 10.-24.sierpnia 2009 roku.  Teraz tylko zdobyć te brakujące 35 tysięcy i można ruszać w trasę. Ciekawe czy ktoś się skusi...

Dokładny plan podróży:

10.08.2009           
Warszawa 07:00 – Rzym 09:25              300
11.08.2009           
Rzym 13:35 – Amman 18:00                2957
13.08.2009           
Amman 20:15 – New Delhi 04:15         1154
15.08.2009           
New Delhi 9:20 – Pekin 19:00              1492
17.08.2009           
Pekin 9:20 – Osaka 13:20           
Osaka 16:00 – Los Angeles 10:30           
Los Angeles 13:15 – Merida 23:09       4535
19.08.2009           
Merida 19:20 – Mexico City 21:20           
Mexico City 23:55 – Lima 5:40           
Lima 7:40 – Cuzco 8:55                     2926
21.08.2009           
Cuzco 16:45 – Lima 18:10           
Lima 21:40 – Rio de Janeiro 4:45       2615
22.08.2009           
Rio de Janeiro 22:50 – Lizbona 12:25           
Lizbona 16:50 – Warszawa 21:45       4407

koszty biletów lotniczych 20386

Świat w kolorach tęczy
Wakacje low cost