Gdy Ernest Hemingway opuszczał Kubę 25 lipca 1960 roku, ruszając do Hiszpanii, był przekonany, że jeszcze tu wróci. Mylił się: w niespełna rok później, 2 lipca 1961 roku, przyłożył do głowy lufę swojej ulubionej strzelby firmy W.& C. Scott i pociągnął za spust.
Na karaibskiej wyspie została po nim łódź, samochód i dom: jednopiętrowa willa, w której spędził ponad dwadzieścia lat. Dom, nazwany przez laty Finca Vigia, został odrestaurowany dzięki bezprecedensowej współpracy kubańskich i amerykańskich konserwatorów. Reporter Michael Connors i fotograf Brent Winebrenner uzyskali dostęp do jego przestronnych wnętrz, gdzie nie trafiają zwykli turyści. – Robiliśmy zdjęcia w ubiegłym roku, w chwilę po zakończeniu renowacji – wspomina Connors. – Tylko nam pozwolono wejść do środka. Reszta musi się zadowolić widokiem z zewnątrz przez uchylone drzwi i okna.
Dziewiętnastowieczną willę w kubańskim stylu, z werandą, patio, kortem tenisowym, basenem, domkiem dla gości i niewielką wieżą, wyszukała w 1939 roku trzecia żona pisarza, dziennikarska Martha Gellhorn. Kierowała się strategicznym zamysłem – tłumaczy Mary-Jo Adams, kierująca Fundacją Finca Vigia. – Chciała odciągnąć Hemingwaya od pokus, jakie czekały w centrum Hawany.
Pisarz mieszkał tu przez kolejne dwadzieścia dwa lata; nigdzie indziej nie osiadł na tak długo. Pozostawił po sobie ubrania, naczynia, notatki i dziewięć tysięcy książek, z których aż jedną piątą opatrzył swoimi notatkami.
Trzeba było wspólnego wysiłku amerykańskiej fundacji, kubańskiego Urzędu ds. Dziedzictwa Kulturowego oraz Funduszu Zachowania Pomników Historii, by przywrócić Finca Vigia do pierwotnego stanu.fragment z z „The Washington Post”, J. Michael Welton, 20 października 2011 roku.
Grafika:https://booklips.pl/wp-content/uploads/2015/06/remont-domu-hemingwaya-600x410.jpg