Takiej historii na pewno sobie nie wyobrażałeś. W sytuacji, kiedy pilot zmuszony jest do awaryjnego lądowania stara się zrobić wszystko, co w jego mocy, żeby zachować bezpieczeństwo i uchronić pasażerów przed najgorszym. To bardzo duża odpowiedzialność i olbrzymi stres. Jednak piloci są specjalnie przeszkoleni do radzenia sobie w takich sytuacjach. Co w takim razie ma powiedzieć kapitan i przewoźnik, kiedy po awaryjnym lądowaniu pasażerowie postanawiają pozwać linie lotnicze za liczne uszczerbki na zdrowiu zarówno fizycznym jak i psychicznym. Sytuacja wydaje się nie do pomyślenia, a jednak wydarzyła się naprawdę.
Samolot Ryanaira leciał z Dublina do Zadaru. Po ok. 80 minutach lotu w kabinie nastąpił nagły spadek ciśnienia, w związku z czym piloci podjęli decyzję o awaryjnym lądowaniu na najbliższym lotnisku – informuje dziennik The Independent. Pasażerowie relacjonowali, że samolot zaczął gwałtownie lecieć w dół, a przed nimi wypadły maseczki tlenowe. Wszyscy musieli je założyć. Udało się wylądować we Frankfurcie, jednak 33 ze 189 pasażerów trafiło do szpitala, skarżąc się na szereg dolegliwości.
Jak informuje turystyka.wp.pl, jedna z pasażerek wraz z częścią podróżnych postanowiła pozwać przewoźnika za złe samopoczucie. Po awaryjnym lądowaniu skarżyła się na chroniczny ból uszu i problemy z układem nerwowym.
Przez zaistniałą sytuację kobieta musiała przechodzić kurację sterydową, w celu wyleczenia problemów z uszami, straciła też pracę z powodu traumy i długotrwałego stresu, przez co zaczęła uczęszczać na terapię.
Pasażerka dostała odszkodowanie w wysokości około 40 tys. euro, czyli ponad 190 tys. zł. O choć sytuacja miała miejsce w lipcu 2018 roku, to media zajęły się tą sprawą, ponieważ pasażerka otrzymała pieniądze właśnie teraz, po 4 latach od pechowego lotu. Ale się doczekała! 19 innych pasażerów również zadeklarowało chęć złożenia takiego samego pozwu.
