5 atrakcji które zapomnisz w 5 sekund, jeśli będziesz je tak zwiedzać

Tłumy turystów, poganianie, napięty harmonogram, brak czasu wolnego, marudni współpasażerowie – wszystko to może zrujnować wycieczki w znane miejsca. Zamiast łapać za pierwszą ofertę z brzegu warto przemyśleć, jak zabrać się do podróżowania. W tych miejscach niezwykle łatwo o poirytowanie i zmęczenie, jeśli będziecie zwiedzać je w ten sposób.

Taj Mahal

Taj Mahal i odbicie w wodzie
Indie, Taj Mahal. Fot. Fotolia

Pod bramami Taj Mahal od wschodu słońca w kolejce do kas i kontroli przy bramkach ustawiają się dzikie tłumy. Nawet przyjście tam przed otwarciem nie gwarantuje spokojnego zwiedzania. Władze Indii niekoniecznie starają się zmniejszyć liczbę turystów, ale usprawnić ich przepływ. Zdarza się, że jesteśmy poganiani w kolejce do mauzoleum.

Choć teren przy Taj Mahal jest dość spory, zdecydowana większość osób wchodzi jedynie do środka i wychodzi. Mało kto korzysta z ławek na terenach zielonych przy grobowcu. Niewiele osób oddaje się tam zadumie, szczególnie gdy wycieczka jest zorganizowana i trzeba jechać dalej.

Niektórzy rozczarowani są też ciasnym wnętrzem (budynek tylko wydaje się duży z zewnątrz), brakiem ozdób i skromnymi białymi ścianami. W samym grobowcu idzie się w ogonku jeden za drugim nie zatrzymując się zbytnio nigdzie na dłużej. Swoją drogą: nie do końca są tam elementy godne uwagi.

Co polecamy:

  • Nie spieszmy się. W samym mauzoleum warto przepuścić innych, by nie dać się zwariować i nie wyjść tam po chwili nie pamiętając nic. Samo przejście korytarzami Taj Mahal zajmuje kilka minut. Zaduma się przyda, w końcu to grobowiec, w dodatku cud świata.
  • Gdy podróżujemy po Indiach w sposób zorganizowany, nie mamy zbyt wielkiego pola manewru, ale poprośmy organizatora choć o chwilę czasu wolnego na zielonych terenach przyległych.
  • Zwiedzając Indie samodzielnie nie warto korzystać z wycieczek zorganizowanych. Do Agry dojedziemy samodzielnie bez żadnego problemu.
  • Poczytajmy o budynku, by nie być rozczarowanym, że ma białe nieciekawe wnętrza. To grób, nie pałac. Nie skupiajmy się na wnętrzach, tylko na tym jak Taj Mahal prezentuje się z zewnątrz. Polecamy rejs po rzece o zachodzie słońca: to spokojniejsza i milsza dla oczu aktywność niż tłoczenie się do środka.

Ayers Rock (Uluru)

ayers rock uluru o zachodzie
Ayers Rock w zależności od pory dnia jest rdzawoczerwone, pomarańczowe, złote, a nawet fioletowe. Fot. Shutterstock

No dobrze, przesadziliśmy. Ayers Rock nie da się zapomnieć, niezależnie od tego jak krótko będziemy je widzieć i jak dalece odbiegająca od naszych wyobrażeń będzie to wycieczka. Ale należy się liczyć z tym, że może to być mocno frustrujące przeżycie – ze względu na zlekceważenie wielkości Australii i czasu jaki jest potrzebny do zwiedzenia tej atrakcji.

Samo Ayers Rock Was nie rozczaruje, ale możecie żałować nieprzemyślanej organizacji wypadu w to miejsce.

No dobrze, ale o co chodzi? Wyobraźcie sobie trasę z Warszawy do Ankary w Turcji w linii prostej. Mniej więcej tyle jest z Ayers Rock do Perth. Linia z Warszawy na Maltę miałaby mniej więcej taką długość jak łącząca Uluru z Melbourne. Do Sydney odległość z Uluru jest podobna do tej z Warszawy do Walencji w Hiszpanii w linii prostej.

Najbliżej Ayers Rock leży miasto Alice Springs (mówiąc o dużych miastach). To na mapie dosłownie kawalątek, niemal to samo miejsce. W rzeczywistości dzieli je dystans podobny do tego między Warszawą i Zakopanem. W Australii to rzut beretem.

Wycieczka na Ayers Rock powinna obejmować najlepiej co najmniej trzy dni na miejscu, najczęściej co najmniej jeden dzień będziecie musieli doliczyć na dojazd.

Co polecamy:

  • Polecieć do Ayers Rock samolotem (lotnisko AYQ). Nie do Alice Springs (ASP), gdzie bilety lotnicze z innych dużych miast są tańsze. Weźcie pod uwagę, że i tak trzeba dojechać stamtąd do Ayers Rock, a to kawał drogi.
  • Pierwszego dnia nie zakładać załapania się na wschód słońca, tylko na zachód słońca. Następnego dnia rano z innego miejsca warto zobaczyć wschód.
  • Zaplanujcie czas na zobaczenie innych atrakcji: koniecznie megalitów w pobliżu zwanych Olgami (Olgas, Kata Tjuta), mają bardziej urozmaiconą rzeźbę, a także Kings Canyon.
  • Polecamy zaplanować wycieczkę na miejscu w taki sposób: pierwszego dnia – lot do Ayers Rock, dotarcie na teren parku i wjazd, zapoznanie się z wystawą o megalicie, okrążenie Uluru trasą dookoła, zachód słońca nad Ayers Rock, nocleg. Drugi dzień: wschód słońca nad Uluru, wycieczka na Olgas, opcjonalnie spacer pod Uluru, wyruszenie do Alice Springs przez Kings Canyon, nocleg po drodze. Trzeci dzień: Kings Canyon i dotarcie do Alice Springs. Najlepiej wynająć samochód w kilka osób, są także wycieczki autokarowe, nawet z podobnym planem jak ten nasz.

Jerozolima

jerozolima ściana płaczu meczet
Jerozolima w jeden dzień? Lepiej nie! Fot. Shutterstock

Bardzo często zwiedza się Jerozolimę podczas jednodniowej wycieczki z Egiptu (zwłaszcza z Sharm El-Sheikh), a tego samego dnia zalicza się też Morze Martwe. To jak organizowane jest i ile czasu zajmuje zwiedzanie Jerozolimy, pozostawia zazwyczaj wiele do życzenia.

Uliczki ze stacjami jerozolimskiej Drogi Krzyżowej i sam Grób Pański bardzo często zwiedzane są w takim pośpiechu, że o zadumie, powadze i szacunku dla tych miejsc nie może być mowy. Ponaglanie, napięty harmonogram, tłoczenie się i przepychanki są tam na porządku dziennym.

Na samo zwiedzenie uliczek w centrum Jerozolimy warto poświęcić cały dzień, a na wizytę w Bazyliki Grobu Świętego – kolejny. Tymczasem w jednodniowej wycieczce upycha się jeszcze Ścianę Płaczu, gaj oliwny, punkt widokowy z panoramą miasta, Betlejem i obowiązkowo wizytę w sklepie z dewocjonaliami. Ponadto – tak jak wspomnieliśmy – Morze Martwe. Za dużo? O wiele za dużo!

Co polecamy:

  • Polecieć do Izraela bezpośrednio z Polski i nie korzystać z jednodniowych wycieczek z Egiptu do Jerozolimy. Unikniemy kolejek na drogowym przejściu granicznym (najczęściej przeprawa trwa kilka godzin w ciągu nocy). Co prawda swoje postoimy na lotnisku, ale warunki można uznać tam za lepsze.
  • Poświęcić więcej czasu niż jeden dzień na Jerozolimę.
  • Jeśli upieramy się na przewodnika: korzystać tylko z tych, których usługi są polecane. Nie dawać się naciągać na długie wizyty w sklepach z dewocjonaliami.
  • W ciągu tygodniowej wycieczki przy okazji możemy spokojnie zwiedzić jeszcze Betlejem, Tel Awiw i Nazaret.

Piramidy w Egipcie

wielbłądy na tle piramid w gizie
Piramidy wyglądają tak tylko z jednej strony. Warto mieć tego świadomość. Fot. Shutterstock

Topowa atrakcja świata, jeden z jego cudów, duma Egiptu i magnes na turystów. Jednodniowa wycieczka do piramid zorganizowana na miejscu może się okazać największym błędem. Zawiera zazwyczaj pośpiech, nagabywanie do kupna pamiątek, uporczywe zachęcanie do przejażdżki na wielbłądzie (dodatkowo płatnej) i często brak dobrego przewodnika.

Żeby dotrzeć do piramid samodzielnie, nie potrzeba doktoratu z logistyki. Stoją one na przedmieściach wielkiego miasta, zdziwilibyście się jak blisko. Komercja zagląda tu wszystkimi kanałami, warto możliwie skutecznie je poodcinać.

Co polecamy:

  • Zrezygnowanie z wszelkich usług – nie potrzebujemy pomocy przy zwiedzaniu piramid.
  • Chwilę zadumy nad geniuszem tej konstrukcji i skupienie się na antycznym cudzie w lekkim oddaleniu od atrakcji. Dobrze ją widać z daleka.
  • Zobaczenie wszystkich piramid i Sfinksa, nie tylko tej największej i powrót do hotelu.
  • Nabycie wiedzy o piramidzie albo od sprawdzonego i polecanego przewodnika na miejscu, albo samodzielnie przed podróżą – nie warto zgadzać się na usługi podejrzanych osób.

Wielki Mur Chiński

Wielki Mur Chiński
Wielki Mur Chiński jest oblegany. Fot. unsplash.com

Jaki kawałek Wielkiego Muru Chińskiego zwiedzają najczęściej turyści? Niewielki, nieprzekraczający kilku procent jego całkowitej długości. Zazwyczaj to fragment blisko Pekinu. Rocznie odwiedza go 14 mln turystów.

Wiele fragmentów muru popada w ruinę, część jest w bardzo złym stanie. Nie więcej niż około 20 proc. oryginalnego muru zachowana jest w jako takiej kondycji. Składa się on z wielu odcinków i odnóg i wbrew obiegowej opinii nie jest widziany z kosmosu. Jeśli mamy zbyt wybujałe wyobrażenie wielkości i potęgi tego zabytku, możemy się rozczarować, ale mimo wszystko mur jest naprawdę niesamowity.

Bardzo ciężko zrobić zdjęcie, na którym jesteśmy tylko my i mur. Oczywiście da się to zrobić, ale nie tam, gdzie organizowane są wycieczki.

Co polecamy:

  • Wybrać się na trekking po murze lub u jego podnóża. Nawet zakładając nocleg i podróżowanie z namiotem. Na przykład z Jinshanling do Simatai.
  • Znaleźć mniej komercyjny odcinek muru. Na przykład Jiankou.
  • Zwiedzić atrakcję z zewnątrz przed otwarciem kas biletowych i napływem tłumów.
Weronika Skupin
Weronika Skupin
Redaktor Tanie-Loty.com.pl i redaktor serwisu PolskaZachwyca.pl. Z pasją odkrywa i opisuje kolejne piękne miejsca na świecie i w Polsce. Częściej wybiera plecak, hostel i eskapady w nieznane miejsca, niż walizkę, hotel i zorganizowane wycieczki. Wieloletnia dziennikarka prasowa. Jest saunamistrzem i startuje w zawodach saunowych. Odpręża się czytając książki, w wolnych chwilach biega. Uwielbia gry planszowe.

Zobacz też

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Obserwuj nas

427,346FaniLubię
33,449ObserwującyObserwuj
5,711ObserwującyObserwuj

Zobacz też