Wyjazdy zagraniczne to dla wielu z nas synonim odpoczynku, przygód i nowych doświadczeń. Planowanie podróży zwykle skupia się na atrakcjach, miejscach do zobaczenia i najlepszych restauracjach w okolicy. Rzadziej myślimy o tym, co stanie się, jeśli coś pójdzie nie tak. W ferworze przygotowań łatwo zapomnieć o tym, że nawet najbardziej starannie zaplanowany urlop może zostać zakłócony przez nieprzewidziane zdarzenia. Życie pokazuje jednak, że warto być na to przygotowanym – zwłaszcza, gdy
od domu dzielą nas tysiące kilometrów.
Nagła choroba, uraz podczas zwiedzania czy odwołany lot z powodu wybuchu wulkanu – takie rzeczy zdarzają się cały czas. Często w najmniej spodziewanym momencie i miejscu.
Gdy przygoda zamienia się w… przeszkodę
Historii podróżników, którzy musieli zmierzyć się z problemami podczas wyjazdów, nie brakuje. Jedną z nich jest sytuacja ośmioletniej dziewczynki podczas rodzinnych wakacji w Tanzanii.
Pewnego upalnego dnia dziecko bawiło się na brzegu oceanu na hotelowej plaży. Wydawało się, że to bezpieczna strefa – ciepła woda, delikatne fale, brak ostrzeżeń o niebezpieczeństwach. Jednak podczas jednej z kąpieli dziewczynka poczuła nagły, silny ból w nodze. Samodzielnie wydostała się z wody, kulejąc i płacząc. Na wewnętrznej stronie nogi, tuż powyżej kolana, szybko zaczął narastać obrzęk, a skóra była zaczerwieniona i widocznie uszkodzona.
Rodzice nie czekali – zabrali córkę do recepcji hotelu, skąd natychmiast wezwano pomoc medyczną. Pogotowie poinformowało, że karetka może przyjechać najwcześniej za dwie godziny lub wcale. Rodzice zadzwonili do Centrum Obsługi Klienta Warty, a ono zorganizowało pomoc w hotelu, w niewielkim ale świetnie wyspecjalizowanym gabinecie lekarskim. Lekarz, który zbadał ranę, stwierdził, że prawdopodobnie doszło do kontaktu z toksycznym zwierzęciem morskim – być może trującą rybą lub meduzą.
Na miejscu podano dziecku odpowiednie leki i przepisano środki przeciwbólowe. Bez odpowiedniego ubezpieczenia koszty takiej interwencji mogłyby być dla rodziny znaczące. Po pierwsze – samo wezwanie pomocy lekarskiej w ośrodkach turystycznych potrafi kosztować kilkaset dolarów. Po drugie – zakup leków, a w razie powikłań nawet transport do szpitala w większym mieście mogłyby oznaczać kolejne wydatki. W tym przypadku cała pomoc została szybko zorganizowana, a koszty pokryło ubezpieczenie.
Przytaczając inną sytuację, 25-letni mężczyzna podczas urlopu na Sri Lance korzystał z uroków surfingu. Niestety, beztroska sesja na falach zakończyła się groźnie – inny surfer wpadł na niego, powodując upadek i uderzenie głową o deskę. Po zdarzeniu, z nosa i uszu poszkodowanego wypływał niezidentyfikowany płyn, co wzbudziło jego niepokój.
Zlecono tomografię głowy, która nie wykazała zmian pourazowych, jednak dla bezpieczeństwa klient spędził dobę na obserwacji w szpitalu. Otrzymał zalecenia odpoczynku, unikania wysiłku i ponownego kontaktu z lekarzem w razie pogorszenia stanu. Do Polski wrócił rejsowym lotem bez konieczności organizacji specjalnego transportu.
Łączny koszt leczenia wyniósł 6 900 zł (tomografia: 2600 zł, wizyta lekarska 800 zł, doba w szpitalu 3500 zł) – całość została pokryta z polisy turystycznej. Dzięki niej stresująca sytuacja nie pociągnęła za sobą dodatkowych wydatków.
Co najczęściej przytrafia się podczas zagranicznych wyjazdów?
Choć wiele osób myśli o podróży wyłącznie w kategoriach relaksu, lista potencjalnych problemów jest długa. Najczęściej są to infekcje wynikające ze zmiany klimatu lub jedzenia, urazy związane z aktywnością fizyczną, nasilenia objawów chorób przewlekłych, a także sytuacje losowe, takie jak odwołane loty czy kataklizmy naturalne.
Zwykłe przeziębienie może w innym kraju wymagać drogiej wizyty lekarskiej. Skręcenie kostki podczas trekkingu oznacza nie tylko odwiedziny w szpitalu, ale też organizację transportu do hotelu lub kraju. Z kolei odwołany lot z powodu wybuchu wulkanu zmusza
do znalezienia alternatywnego sposobu powrotu i pokrycia dodatkowych kosztów pobytu.
Nie wszystko można przewidzieć, ale wiele sytuacji można złagodzić dzięki odpowiedniemu przygotowaniu.
Ubezpieczenie jako sprytna inwestycja w spokojny wyjazd
Wielu doświadczonych podróżników traktuje polisę turystyczną nie jako zbędny wydatek, ale element swojego wyposażenia. Dobre ubezpieczenie, takie jak Warta Travel, pozwala pokryć koszty leczenia za granicą – i to nawet do trzech milionów złotych.
Co ważne, polisa obejmuje nie tylko nagłe zachorowania i nieszczęśliwe wypadki (urazy, kontuzje), ale także następstwa chorób przewlekłych (zaostrzenie objawów lub powikłania choroby wymagające natychmiastowej pomocy lekarskiej), a nawet pomoc w
przypadku kataklizmów, takich jak zejście lawiny, wybuch wulkanu czy tsunami. Dodatkowo zapewnia transport medyczny do kraju bez limitu kosztów i pomoc w tłumaczeniu z języka angielskiego w sprawach medycznych.
Dzięki takim rozwiązaniom podróżny nie musi martwić się o to, czy w krytycznym momencie będzie w stanie pokryć rachunek za szpital czy awaryjny nocleg.
Warto też pamiętać, że nie wszystkie ryzyka związane z podróżowaniem dotyczą wyłącznie zdrowia. Ostatnie lata pokazały, jak duży wpływ mogą mieć zjawiska naturalne – takie jak lawiny, tsunami czy wybuch wulkanu. Jeśli z powodu takich zdarzeń Twój samolot nie wystartuje, a hotel nie przedłuży pobytu na własny koszt, ubezpieczenie może pokryć koszty dodatkowego zakwaterowania i transportu do
miejsca ewakuacji. To szczegół, o którym często zapominamy, skupiając się na klasycznych zagrożeniach zdrowotnych.
Ile naprawdę kosztują nieprzewidziane zdarzenia?

Kiedy wybieramy się za granicę, szczególnie w mniej oczywiste rejony świata, warto pamiętać, że systemy opieki zdrowotnej różnią się nie tylko standardem, ale przede wszystkim… ceną. W krajach takich jak Stany Zjednoczone czy Japonia koszt zwykłej wizyty lekarskiej potrafi wynosić od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Pobyt w szpitalu to wydatek rzędu kilkunastu, kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tysięcy. Dodatkowy nocleg w hotelu w razie odwołanego lotu potrafi kosztować nawet kilkaset złotych za dobę.
W takich sytuacjach różnica między sytuacją osoby ubezpieczonej a nieubezpieczonej jest kolosalna. Mając polisę, wystarczy jeden telefon, by zorganizować pomoc, leczenie i powrót do kraju bez konieczności sięgania do własnej kieszeni.
Podróżowanie z głową, czyli co warto mieć w zanadrzu
Świadome podróżowanie to nie tylko planowanie atrakcji i poznawanie lokalnych smaków. To także przemyślenie scenariuszy awaryjnych. Dobre ubezpieczenie, zapasowe środki finansowe i podstawowa wiedza o lokalnych zagrożeniach to elementy, które powinny znaleźć się na liście każdego podróżnika. Dlatego osoby, które regularnie wyjeżdżają, wiedzą, że polisa taka jak Warta Travel to nie wydatek, ale inwestycja w spokojny wyjazd. Zwłaszcza że można ją kupić dosłownie na ostatnią chwilę – np. jadąc na lotnisko czy nawet będąc już za granicą, z krótkim okresem karencji (rozpoczęcie ochrony ubezpieczeniowej od dnia następnego po dniu zawarcia polisy).
Ubezpieczenie podróżne nie jest może tak widowiskowym elementem przygotowań jak wybór hotelu z basenem na dachu, ale w razie potrzeby staje się najcenniejszym elementem całego planu. Czasem to właśnie te kilka kliknięć przed wyjazdem decyduje
o tym, czy nieprzyjemne zdarzenie stanie się tylko ciekawą anegdotą na spotkaniach z przyjaciółmi, czy początkiem naprawdę poważnych problemów.
W każdej dobrze zaplanowanej wycieczce – obok mapy i aparatu – warto mieć ze sobą także plan B. Taki, który działa wtedy, gdy wszystko inne zawodzi. Bo prawdziwe sprytne podróżowanie to takie, które pozwala cieszyć się wyjazdem – i wrócić do domu z głową pełną wspomnień, a nie z portfelem pełnym rachunków.
Artykuł sponsorowany