Treść strony

Treść główna

Lotniska szukają kapitału

Dotacje unijne na rozbudowę lotnisk wyniosą w przyszłych siedmiu latach aż 600 mln euro. Jednak, by z dofinansowania skorzystać potrzebny jest także odpowiednio duży kapitał własny, z uzyskaniem którego polskie porty lotnicze mogą mieć spory kłopot.

„Większość polskich portów lotniczych nie ma środków na wkład własny w inwestycje współfinansowane z funduszy Unii Europejskiej. Jeśli nie znajdą prawie 2,3 mld zł, drugie tyle może przejść im koło nosa”- podaje „Rzeczpospolita”. Właściciele lotnisk szukają więc rozwiązań, żeby móc wykorzystać nadarzajacą się okazję.

Najbardziej starać muszą się osoby zarządzające niewielkimi portami regionalnymi, nie posiadającymi wystarczającej liczby klientów. Porty te mają także najmniejsze szanse, żeby okazać się wiarygodne dla banku i otrzymać kredyt. Na ten sposób pozyskania środków liczyć mogą tylko największe lotniska, obsługujące miliony pasażerów rocznie jak Warszawa czy Gdańsk.

Jedną z alternatyw jest leasing zwrotny. Jako pierwszy sposób ten wypróbował szczeciński Goleniów: w celu uzyskania odpowiedniej kwoty inwestycyjnej odsprzedał terminal jednemu z towarzystw leasingowych. „Zarządcy portu wciąż z terminalu korzystają, nie jest on jednak ich własnością. Stanie się nią z powrotem za dziesięć lat.” - pisze dziennik.

Inną możliwością jest zaangażowanie w sprawę prywatnych inwestorów zainteresowanych wykupem udziałów spółki zarządzającej lotniskiem. Tak poradzić chcą sobie lotniska w Bydgoszczy, a także w Szymanach na Mazurach.

„Spółka zarządzająca portem lotniczym w Szymanach jest zadłużona, plan rozwoju lotniska szacowany jest na ok. 74 mln euro. Z tego ok. 40 mln euro może pochodzić z unijnych dotacji. Włodarzy województwa na wyłożenie kolejnych 40 mln euro nie stać. Stąd pomysł na znalezienie inwestora. Firma European Business Partners chce objąć 60 proc. udziałów w spółce. Na razie transakcji sprzeciwia się jednak Urząd Lotnictwa Cywilnego.”

Wspomóc lotniska mogą także władze miasta, na co liczy łódzki Lublinek. W razie niepowodzenia wiceprezes łódzkiego portu, Wojciech łaszkiewicz, zakłada skorzystanie z leasingu operacyjnego.

„Będziemy rozważać pozyskanie potencjalnych inwestorów, którzy wybudują nam np. terminal za własne pieniądze. Przez okres od dziesięciu do 20 lat będziemy spłacać zadłużenie, jednocześnie z niego korzystając, aż nieruchomości przejdzie na naszą własność” - stwierdza łaszkiewicz.

źródło: rp.pl

Bilety do Berlina - 2 w cenie 1!
Świat w kolorach tęczy