Treść strony

1579-gruzja-z-wizzair

Wyszukiwarka biletów lotniczych

przelot złożony
1 pasażer
  • Dorośli od 18 lat-1+
  • Młodzież 12-18 lat-0+
  • Dzieci 2-12 lat-0+
  • Niemowlęta do 2 lat-0+
  • Wybierz
Szukaj
  • polska firma
  • 20 lat na rynku
  • 600 000 klientów
  • bezpieczne płatności
  • gwarancja najniższej ceny
Tanie loty. Szybko i wygodnie.

Treść główna

PAKIET: Malediwy z Warszawy za około 3000zł!

PAKIET: Malediwy z Warszawy za około 3000zł!

b2ap3_thumbnail_deira.jpg

Poza lasem wierzowców przeciętych sześciopasmowymi ulicami ściele się małe miasto. To są korzenie obecnej glorii, źródło sukcesu i pierwszy punkt w historii Dubaju. Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze ludy arabskie nie były zjednoczone, a pierwszy szejk El Zayed rozpoczynał swoje rządy, kilka plemion zajęło pustynne miejsce nad morzem. Okazało się ono wyjątkowo dobre do pozostania tu na zawsze, ponieważ morze było bogate w perły, a statki z przyprawami żeglujące ku Europie chętnie się tutaj zatrzymywały, aby uzupełnić prowiant i trochę pohandlować. Mimo ciężkich warunków klimatycznych Plemię rosło w siłę, a osada w liczebność. Ludzie zajmowali się głównie pracami portowymi i poławianiem pereł. To właśnie była Deira. 

b2ap3_thumbnail_deira3.jpg

Po drugiej stronie zatoki powstawać zaczęło kolejne miasteczko, które dzięki odkryciu w okolicach ropy, szybko zaczęło się rozrastać, poszerzać swoje terytoria, aż koniec końców wchłonęło Deirę do siebie, jako to silniejsze, bogatsze i rosnące szybciej, bowiem ropa okazała się cenniejsza niż perły. To właśnie jest Dubaj.

b2ap3_thumbnail_deira8.jpg

Wycieczka do starej dzielnicy portowej Deiry wymaga opuszczenia centrum i metrem czy autobusem, odbycia blisko pół godzinnej podróży w stronę zatoki. Na prawdę warto odbyć tą podróż, ponieważ odkryć możemy tutaj zupełnie inny swiat. Staroarabskie niskie budynki, heritage house, muzeum Dubaju, słynne suki złota i przypraw, otoczone klimatem czystym w swej formie. 

W Deirze budynki są białe, jasnoszare, piaskowe.. Chodniki też są jasnoszare. Na gzymsach budynków wiją się arabskie zdobienia. Mężczyźni chodza w sukniach długich do ziemi. Kobiet nie ma, nie licząc mnie i Filipinek sprzedających w kilku sklepach. Na ulicach pusto, ludzie nie chodzą w temperaturze 45 stopni, tylko rano na targu więcej ludzi, tylko wieczorami mieszkancy wygrzewają się na ciepłych chodnikach. 

b2ap3_thumbnail_deira11.jpg

Suk złota omijam z daleka. Nie znam cen złota, nie znam wartościowych prób bez dodatków i zanieczyszczeń, nie chcę kupować. Idę w stronę podcieni, filarów i straganów z przyprawami. Uliczni kupcy bez kramów, których wziąć można za przechodniów, a którzy okazują się naganiaczami nie dają mi długo spokoju oferując zegarki, szwajcarskie zegarki! Złoto! Kolczyki, bransoletki! Powtarzam jak katarynka "nie" i idę swoją drogą naprzód, do sukni, poduszek, dywanów i przypraw, z których niewiele potrafię rozpoznać. Szafran! zachwalają sprzedawcy, nie dając mi spokojnie oglądać tych wszystkich cudów. 

b2ap3_thumbnail_deira2.jpg

Stragany ciągną się w wąskich korytarzach uliczek, szczelnie zasłonięte przed słońcem prowizorycznymi dachami. ma to swoje zalety - można dłużej chodzić i oglądać, słonce nie dostatnie tutaj nikogo. Ceną za to jest cień, prawie półmrok. Obchodzę suk kilkakrotnie, kiedy pojawiam się kolejny raz sprzedawcy już mnie rozpoznają i odpuszczają sobie zaczepianie mnie. Wiedzą już że szukam tego czego nie mają (pocztówka z flagą), i konsekwentnie odmawiam. Nareszcie mogę swobodnie oglądać, zachwycam się małymi kadzielnicami z okrągłymi węgielkami na których palą się wolno kadzidła, zapach jest oszałamiający, pomysł też, wiem już że jedna z nich wyjedzie w mojej walizce. Oglądam suknie - piękne kolorowe suknie kobiece, tylko kobiet brak do ich kupowania, brak kolorowych kobiet na ulicach, wszystkie przecież spowite w czerń, czasem tylko oczy widać.. Gdzie one to noszą? - zastanawiam się. 

b2ap3_thumbnail_deira12.jpg

Idę więc dalej, bo oto za rogiem otwiera się zatoka którą morze wdziera się w głąb lądu..

b2ap3_thumbnail_deira6.jpg

Stare łodzie w Deirze. Relikt przeszlości, żyjący skansen, którym rejs kosztuje jednego dirchama, jak za jednego dukata rejs po styksie. W ostatniej podróży. I tak się nierealnie czuję, siadam z boku, żeby widzieć dobrze, żeby rozkoszować się widokiem, na drewnianej ławce w rzędzie tambylców, wszystkich płci męskiej, jak najdalej zatem, bo patrzą kto ja jestem. Zakładam chustę na głowę, dają mi spokój. Ukradkiem robię zdjęcia. Odpływam z najpiękniejszej przystani jaką dotąd widziałam, w stronę suku, do portu, gdzie staruszki statki pokryte paczkami ładunków, obok zdobionych żelaznymi okuciami ciężarówek (nawet ciężarówki we wzory tutaj są, jaka dbałość o szczegóły), a wszystko takie niebieskie, że trudno oczy oderwać...

b2ap3_thumbnail_deira5.jpg

b2ap3_thumbnail_deira9.jpgb2ap3_thumbnail_deira10.jpg

Papierowa kosmetyczka Paprcuts - prezentacja produ...
Mapa - Afryka bez eboli