Kulig w Dolnie Białej Wisełki w Wiśle Czarne

Za oknem mamy zimę i często pada śnieg, więc jest to bardzo dobry czas, aby pomyśleć o kuligu. Często jeździmy po całym świecie, a nie korzystamy z dobrodziejstw jakie mamy na miejscu w kraju. Już od wielu lat każdego roku zaczynam sezon turystyczny od wyjazdu na kulig. W tym roku również tradycji stanie się za dość i już sobie zarezerwowałam wyjazd na 24 stycznia.

Z kuligu można skorzystać w formie wyjazdu grupowego jak ja robię, bo wtedy jest weselej lub pojechać indywidualnie. Wystarczy udać się do Wisły Czarne, gdzie obok straży pożarnej znajduje się parking, z którego zabierają nas na wozy, a raczej sanie zaprzęgnięte w dwa konie i jedziemy do góry malowniczą Doliną Białej Wisełki.

Po drodze mijamy bardzo malownicze widoki. Wszystko dookoła przykryte jest pierzynką ze śniegu. Zdarzały się lata kiedy koło domu miałam zieloną trawę, a w Wiśle był śnieg.

Trasa przejazdu w jedną stronę trwa ok 30 min i gdy przyjeżdżamy na górę czeka już na nas rozpalone ognisko i możemy się ogrzać lub od razu zabrać się za pieczenie kiełbaski. Gdy nasza kiełbaska jest już gotowa, mamy do niej chleb i gorącą herbatę. Dodatkowo podawany jest chleb ze smalcem i ogórki kiszone. My zawsze na koniec pieczemy jeszcze na ognisku kromkę chleba, bardzo lubimy taki chrupiący chlebek z ogniska. 

Co jest dobre to się szybko kończy. Czas zbyt szybko mija i przychodzi nam wsiadać na wozy i zjeżdżamy na dół. Bardzo mi się podobają dni kiedy jest mróz i bezchmurne niebo, bo wówczas wszystko wygląda jak z bajki.

Czas pożegnać nasze koniki. Znów tu przyjedziemy za rok.

Co roku przy okazji wyjazdu na kulig mamy w programie coś do zobaczenia. Była już wizyta w Cieszynie czy w Wiśle lub Ustroniu. Zwiedzaliśmy Leśny Park Niespodziane w Ustroniu, Zameczek Prezydencki w Wiśle, czy żywą szopkę w Strumieniu. W tym roku w planie są odwiedziny w Pszczynie.