Z wilkiem morskim u misiów polarnych

Grudzień to czas Jarmarków Bożonarodzeniowych. W tym roku postanowiłam odwiedzić Berlin, gdzie na wielu placach zorganizowano ponad 100 jarmarków, a każdy z własną niepowtarzalną atmosferą. Przemieszczając się przez światecznie udekorowane miasto, na wielu placach widziałam skupiska drewnianych budek i namiotów, a także 2 wielkie koła diabelskich młynów.

Jako pierwszy zwiedziłam Jarmark Bożonarodzeniowy w pobliżu Potsdamer Platz. Pomimo wczesnych godzin południowych, jarmark odwiedziło już sporo osób. Dla odwiedzających przygotowano wiele atrakcji, w tym karuzelę, lodowisko, curling oraz zjeżdżalnię na opony - szeroką na 70 m i wysoką na 12 m. Za 1,5 euro można było wypożyczyć sprzęt do jednego zjazdu.

Po sportowych szaleństwach można było się wzmocnić, próbując tradycyjnych smakołyków z partnerskiego Salzburger Land. A także zaopatrzyć  w świąteczne drobiazgi, prezenty, dekoracje i stroiki.

Jarmark czynny jest codziennie od 24 listopada do 26 grudnia, w godz. 10:00 -22:00. Wstęp jest bezpłatny. (Na niektóre jarmarki wstęp kosztuje 1 euro.)

Będąc na Potsdamer Platz warto zajrzeć do kompleksu Sony Center, aby zobaczyć bożonarodzeniowe dekoracje zbudowane z ponad 100 tyś. światełek. Na środku wisi ogromny, zrobiony z tysiąca światełek, niebieski dzwon.

Czynne codziennie od 29 listopada do 4 stycznia, w godz. 14:00-20:00, w Wigilię zamknięte. Wstęp jest bezpłatny.

O pełnej godzinie odwiedzający mogą podziwiać świetlne widowisko - od poniedziałku do czwartku w godz. 17:00-20:00, w piątek i sobotę w godz.16:00-21:00 oraz w niedzielę w godz. 16:00-20:00.

Po zwiedzaniu miasta i pobycie w Muzeum Historii Naturalnej, kiedy zapadał już zmierzch, udałam się na jarmark przy Aleksander Platz. Dookoła rozświetlały się wielobarwne ozdoby świąteczne. Z daleka widoczny był najwyższy - 50 m wysokości - diabelski młyn w Berlinie, z którego kilkanaście minut później oglądałam kolorowy jarmark, z drewnianymi budkami o czerwonych dachach i  łyżwiarzami ślizgającymi się na lodowisku utworzonym wokół stojącej na placu fontanny Neptuna. Jazda na diabelskim młynie kosztowała 6 euro.

Na jarmarku, w wielu świątecznie ozdobionych budkach można było kupić ozdoby świąteczne, różne wyroby rękodzielnicze, a także wiele smakołyków.

Dużym powodzeniem cieszyły się owoce w czekoladzie: jabłka, mandarynki. banany, truskawki. Ja skusiłam się na truskawki - 4 sztuki za 4 euro. Prawdziwa pychotka. Ciekawie wyglądały jabłka, czekoladowe kule na patyku, które podobnież jadło się bardzo niewygodnie.

Pierwszy raz miałam okazję spróbować jadalnych kasztanów i muszę przynać, że były smaczne.

Ciekawą - chociaż nie apetyczną - formę "przybrała"  sprzedawana na jarmarku czekolada. Wyglądała jak zardzewiałe narzędzia, różne śruby i nakrętki.

Dookoła przewijał się rozradowany tłum ludzi, w tym wielu turystów z Polski. Dużo osób przemieszczało się z kubeczkiem grzańca w ręku lub posilało się w jednej z wielu budek, w której sprzedawano "coś na ząb". Słuchałam nastrojowej muzyki, wchłaniałam unoszący się wokół zapach grzanego wina i piernikowych przypraw czułam miłą przedświąteczną atmosferę.

Jarmark czynny od 24 listopada do 23 grudnia, w tym od poniedziałku do piątku w godz. 14:00 -22:00, sobota i niedziela w godz. 12:00-22:00. Wejście na jarmark jest bezpłatne.